Bezdomny mężczyzna przyszedł do kawiarni, a kelnerka podeszła do niego, żeby przyjąć jego zamówienie. To był test

Ludzie, którzy nie prezentują się najlepiej, zwykle nie wzbudzają podziwu wśród personelu, nie są lubiani w sklepach i kawiarniach. Cóż można powiedzieć o bezdomnych!

Goście stronią od nich, pracownicy po prostu nie lubią do nich podchodzić, czasem nawet wyganiają ich z powrotem na ulicę, nie chcąc tracić innych gości lub zmywać naczyń.

Ale zdarza się też, że porządni ludzie wpadają w tarapaty, a całkiem dobrze sytuowana osoba siada przy stoliku pod przykrywką włóczęgi.

Zdarzyło się to w małej amerykańskiej knajpce. Mężczyzna, który wszedł do środka, miał na sobie zniszczone i brudne ubranie – wyglądał odpychająco.

Było jasne, że to bezdomny; kiedy usiadł, wszyscy próbowali się odsunąć. Kelnerzy nie chcieli do niego podejść i kłócili się, kto ma do niego podejść. Prawdopodobnie nie miał pieniędzy, więc musieliby go gonić, a potem zapłacić za zamówienie ze swojej pensji.

Jedyna kelnerka z nich wszystkich podeszła do niego bez kłótni, przyjęła jego zamówienie i przekazała je do kuchni. Administrator ponownie ostrzegł ją, że koszt zamówienia zostanie potrącony z jej pensji, jeśli mężczyzna ucieknie.

Mary tylko skinęła głową i kontynuowała pracę.

Mężczyzna zjadł coś i wyszedł.

Na stole Mary znalazła pieniądze, w tym 100 dolarów napiwku, a włóczęga napisał nawet na serwetce, że dziewczyna ma dobre serce.

Następnego dnia wszyscy dowiedzieli się, że był to test lojalności właściciela. Administrator stracił pracę, a Mary dostała awans.