Pewnego dnia wróciłem z pracy do domu i zobaczyłem sąsiada siedzącego na swoim frontowym ganku i płaczącego. Mężczyzna w średnim wieku siedział tam, wpatrując się bezmyślnie, widać było, że jest w żałobie.
Podszedłem do niego i zapytałem, czy mogę mu pomóc, na co on odpowiedział: “Nic mi teraz nie pomoże, muszę z tym żyć do końca moich dni, nie mam przebaczenia”. Mężczyzna opowiedział mi o swoim żalu, który był tak głęboko odczuwany i tak trudny do przezwyciężenia.
W szpitalu, z którego właśnie przyjechał, przebywał z matką, której stan zdrowia ostatnio się pogorszył, ale nie był w stanie jej pomóc. Nie chodzi o pieniądze, jest człowiekiem zamożnym i dobrze zarabia, ale jego matka jest już w podeszłym wieku i wszystkie choroby zbierają swoje żniwo.
Około pięć lat temu umieścił matkę w domu opieki, ponieważ nie mógł się nią zająć ze względu na swoją pracę. Nie chodziło o to, że jego matka źle się czuła, ale na starość miała problemy z poruszaniem się i cały czas musiał dostarczać jej jedzenie.
W pewnym momencie zdecydował, że lepiej będzie dla niego, jeśli umieści ją w domu opieki, aby zapewnić jej odpowiednią opiekę. Przynajmniej dla niego samemu byłoby to bardziej wygodne, żeby mógł spokojnie spać.
Pewien mężczyzna pracuje jako kierownik w dużym przedsiębiorstwie i ze względu na swoje dotychczasowe obowiązki jest zmuszony spędzać dużo czasu w pracy. Odwiedzał swoją matkę w domu opieki sporadycznie, bo nie miał na to czasu.
Dziś rano otrzymał telefon, że jego matka jest w szpitalu i jest bardzo chora. Mężczyzna natychmiast pojechał do niej. Tej jesieni nie odwiedził jej ani razu i było to tak smutne, że łzy napłynęły mu do oczu…
Kiedy dotarł na oddział szpitalny, zobaczył matkę leżącą na łóżku, mocno osłabioną.
“Cześć, mamo” – powiedział cicho.
“Witaj, synu” – odpowiedziała kobieta.
Odwracając się do syna, starała się słuchać go bez przerywania, pomimo trudności w mówieniu. Słowa, które do niego skierowała, na zawsze pozostaną w jego pamięci, słowa, których nigdy nie zapomni:
“Synu, nie gniewasz się, że nie powiedziałam ci o mojej chorobie. Wiedziałam, że jesteś bardzo zajęty i nie chciałam ci przeszkadzać. Lekarze po prostu nie dawali żadnych pewności, ale zdawałam sobie sprawę, że czasu mi już niewiele zostało. Próbowałam do Ciebie zadzwonić, pożegnać się. Chciałam tylko cię zobaczyć i upewnić się, że wszystko u Ciebie w porządku, bo tak długo nie mieliśmy okazji się widzieć.
Nie martw się o mnie, przyzwyczaiłam się do samotności. Troszczę się tylko o Ciebie, że nigdy nie będziesz miał takiego doświadczenia, że Twoje dzieci zawsze będą się tobą opiekować.
Szkoda, że już nie będę miała okazji tego zobaczyć, nie zobaczę moich wnuków, ich uśmiechów i jak rosną. Proszę, nie zwlekaj, załóż rodzinę, bo rodzina jest najważniejsza w życiu, a ja tego życzę…”
Kobieta nie odzyskała już przytomności, lekarze nie dawali żadnych obietnic, tylko zachęcali do wiary w to, co najlepsze i częstych odwiedzin, ponieważ bardzo tęskniła.