Syn przyprowadził pannę młodą do matki, mówiąc, że teraz będą razem mieszkać. Mądra odpowiedź matki zrobiła wrażenie na wszystkich

Małe dzieci, małe zmartwienia, prawda? Ale przychodzi taki moment, gdy dzieci dorastają. Bohaterka tej historii wybrała swoją drogę – puścić.

Oto jak to wszystko się potoczyło:

“Miesiąc temu mój syn przyprowadził do domu dziewczynę.

– Mamusiu, to jest moja Sofia. Kochamy się i zamieszkamy razem.

Jak każda matka, pragnę szczęścia dla mojego dziecka. Chcą żyć razem – niech żyją, oczywiście, nie mam nic przeciwko temu.

– Dobrze, synu. W międzyczasie idź do kuchni i coś wypij. A ja zgromadzę twoje rzeczy.

– W jakim sensie – zgromadzisz rzeczy? – syn był zdziwiony.

Spoglądam na swojego syna i widzę jego szczere niezrozumienie. Wyraźnie nie rozumiał, trzeba było mu wyjaśnić:

– Dosłownie. Teraz zgromadzę twoje rzeczy, a ty pójdziesz mieszkać razem. Przecież sam tego chcesz!
No, mamusiu, rozumiesz, wynajem mieszkania jest drogi, a pieniądze kosztują – jesteśmy studentami, wiesz o tym. Myśleliśmy o zamieszkaniu tutaj. Nie będziemy ci przeszkadzać.

– Brzmi nieźle, ale ja sama mieszkałam przez dziesięć lat z teściową, dopóki mąż i ja nie dostaliśmy mieszkania. Nie trzeba mówić, że nasze relacje się pogorszyły.

Teraz ich nie zawracam. A za miesiąc czy dwa, kapcie będą leciały we mnie: będą rzucać podejrzliwe spojrzenia, robić uwagi, wyrzucać z domu. Nie potrzebuję takiego szczęścia. Och, Sofio, nie masz pojęcia, z jakiego piekła cię uwolniłam.

– Nie, synu. Jeśli uważasz się za wystarczająco dorosłego, żeby mieszkać ze swoją dziewczyną, spróbuj zapewnić warunki do wspólnego życia. A to oznacza bycie dorosłym: przeniesienie się na studia zaoczne, znalezienie pracy i wynajęcie mieszkania. Ale łatwiej i taniej jest wynająć pokój! Wtedy żyjcie razem, ile dusza zapragnie.

– Mamusiu, a co z tobą?! Mieszkać w kamienicy z obcymi ludźmi? Nie chcemy tego.

Tak więc. Chcemy zamienić moje mieszkanie w komunalne i pozwolić komuś innemu w nim mieszkać. A my nie chcemy być z obcymi. Interesujące.

– Sofi, czy kochasz mojego syna? Choć prawdopodobnie będziesz kochać, jeśli chcecie mieszkać razem.

– Tak. Kocham twojego syna. Niebiański anioł mówił bardzo – ledwo słyszalnie.

– Kochacie się nawzajem, a z ukochanym – przynajmniej w jednym pokoju dla palących, na zadowolenie mego serca. Czy tak, Sofio?

-Tak, zgadza się. Również zgadzam się na komunalną przestrzeń, tylko razem.

– Cóż, synu, niech tak będzie. Wierz mi, Sofia będzie wdzięczna tobie za moją nieobecność. Ustalcie sobie życie bez mojej kontroli i uczestnictwa. Ale nie martwcie się o rachunki za media – ja je dopłacę, tak aby wystarczyło na mieszkanie.

Pół godziny później, po zamknięciu drzwi za dziećmi, rozpłakałam się. Pokusa była zbyt wielka, aby zostawić młodość przy sobie: syn był blisko, a synowa była pod moim nadzorem.

Ale nie można – dorosłe dzieci muszą mieszkać oddzielnie od rodziców. Wykonałam swoje zadanie – wychowałam. Nadszedł czas, aby pozwolić synowi swobodnie płynąć.”

Czy zgadzasz się z nią? Czy zrobiłbyś to samo?