Daliśmy mojemu synowi mieszkanie na wesele, a ja zatrzymałam jeden klucz, aby odwiedzać synową

Nasz syn jest najcenniejszą rzeczą, jaką mamy. Jest naszym jedynym dzieckiem. Przez całe jego życie staraliśmy się zrobić dla niego wszystko, co w naszej mocy. Jednak on w ogóle nie docenił naszej pomocy, odwrócił się od rodziców, a ja nawet nie rozumiem, czym zawiniliśmy.

Dwa lata temu nasz syn, Piotr, postanowił się ożenić. Nie chcieliśmy wystawnego wesela, ale mój mąż i ja zdecydowaliśmy, że nie możemy zostawić naszych dzieci bez przyzwoitego prezentu. Przed ślubem wzięliśmy kredyt hipoteczny i i kupił mu mieszkanie. Oczywiście, zarejestrowaliśmy je na nasze nazwiska.

Na weselu podarowaliśmy młodym klucze do mieszkania. Zatrzymałam również jeden komplet dla siebie. Byli szczęśliwi i bardzo nam podziękowali. Mój mąż i ja również byliśmy zadowoleni.

Tuż po ślubie przeprowadzili się do mieszkania i samodzielnie je umeblowali na nasz koszt. Postanowiłam zadowolić moją synową, więc czasami odwiedzałam ich mieszkanie. Kiedy ich nie ma, przychodzę, sprzątam i gotuję.

Moja synowa jest bałaganiarką. Kiedy nie przychodzę, w domu panuje bałagan. Pranie stoi nieposkładane, toaleta jest nieumyta. Nie wspominając już o gotowaniu. W lodówce widziałam same parówki.

Zaczęłam więc odwiedzać ich prawie codziennie. Nie narzucałam się, przychodziłam, kiedy ich nie było. Potem zadzwoniłam do syna i powiedziałam mu, co zrobiłam. Poprosiłam go, żeby częściej sprzątał i zdrowo się odżywiał. Bo bez domowego jedzenia to nie ma sensu. Wydawało mi się, że poprawiam ich jakość życia.

Jednak pewnego dnia mój syn przyszedł do nas i przyniósł klucze do mieszkania, mówiąc:

“Jeśli zamierzasz ciągle wtrącać się w nasze życie i mówić nam, co mamy robić, to nie potrzebuję tego mieszkania. Zawsze nas obwiniasz. Moja żona i ja możemy sami decydować, kiedy sprzątać i co jeść!”.

Zostawił klucze i wyszedł. Okazało się, że przeprowadzili się do innego wynajętego mieszkania. Po jego narzekaniach dowiedziałam się, że jestem złą matką, skoro im we wszystkim pomagam.