Moja historia jest jak scenariusz filmu. Miłość, zdrada, tragedia i wielka miłość
Zawsze byłam głową rodziny, zarówno pod względem finansowym, jak i rozwiązywania wszelkich problemów – domowych, ekonomicznych i przede wszystkim utrzymania męża.
Nie, nie jest on bezczynny. Pracuje sumiennie w Instytucie Badawczym przez pięć dni w tygodniu. Gdyby instytut nie był zamknięty w weekendy, pracowałby nawet siedem dni bez przerwy, ponieważ nie może żyć bez swoich mikroskopów, laserów, instalacji i innych urządzeń. To jest jego pasja.
Jako wynagrodzenie za swoje hobby otrzymuje jedynie symboliczną pensję. Gdy przychodzi w piątek wieczorem, już w sobotę kręci się po mieszkaniu, zatopiony w swoim świecie i mrucząc pod nosem formuły niczym szaman rzucający zaklęcia.
Mąż nie spiera się o nic. Można go w każdej chwili posadzić do obiadu (sam sobie poda). Pewnego weekendu, jako eksperyment, zażądałam od niego większego zaangażowania w obowiązki rodzinne – bezskutecznie. Potrafi się starać, ale pięć minut później jego myśli znowu wracają do królestwa probówek.
Nie można go zostawić samemu sobie. Jeśli żarówka przepali się, mężczyzna patrzy na nią zdezorientowany, ale za chwilę zapomina o tym problemie. A jeśli spróbuje stanąć na krześle, by ją wymienić, i tak zapomni i przewróci się, co już zdarzyło mu się kilka razy. Teraz to ja wymieniam żarówki.
Nie wie, co ma na sobie. Bez skrupułów może założyć różne skarpetki, krzywo zapinać koszulę czy wychodzić do swojego instytutu badawczego z rozwiązanymi sznurowadłami.
Teraz pewnie rozumiesz, że nie można zostawić męża bez nadzoru. Dlatego, wyjeżdżając w daleką podróż służbową, zatrudniłam pomoc domową.
Spotkałam się z Galiną Iwanowną w kawiarni, omówiliśmy warunki, a kobieta była zaskoczona proponowaną kwotą za pracę. Wyjaśniłem jej, że oprócz obowiązków domowych będzie musiała spotkać się z mężem, nakarmić go i upewnić się, że mój naukowiec nie spalił się przypadkowo ani nie utonął wśród swoich eksperymentów.
Sześćdziesięciopięcioletnia kobieta dopytywała bardziej szczegółowo, jak być “nianią” dla dorosłego mężczyzny, a potem się rozstaliśmy. Miałem do niej dobre wrażenie – była spokojna i odpowiedzialna. Chciałem odpocząć od problemów rodzinnych podczas podróży służbowej. Umówiliśmy się z mężem, że nie będziemy korzystać z roamingu i porozmawiamy po moim powrocie.
Przez pięć dni Galina Iwanowna sumiennie opiekowała się moim mężem, wszystko było w porządku, ale nagle zachorowała. Wysunął się jej dysk kręgowy i trafiła do szpitala. Aby nie stracić pomocy domowej, wysłała zamiast siebie swoją dwudziestodwuletnią wnuczkę, nie informując mnie nawet o tym.
Ta młoda kobieta, Natalia, od razu zwróciła uwagę na mojego męża i w krótkim czasie udało jej się go zdobyć.
Natalia szybko zidentyfikowała słaby punkt męża – naukę, o której mógł opowiadać godzinami. Przez kilka dni uważnie słuchała jego wywodów na temat kompatybilności materiałów, substancji i impulsów magnetycznych. Wyglądała na zachwyconą i podziwiała kierunek jego badań. Prawdopodobnie nauczyła się od niego więcej niż ja przez siedem lat naszego małżeństwa.
Natalia nie gotowała śniadania ani obiadu, ale zawsze znajdowała pretekst do rozmowy z mężem. Często patrzyła na zegar i z dziecięcą szczerością mówiła: “Och, już prawie północ!”
Pewnego wieczoru zdecydowała, że zamiast wracać nocą do domu przez miasto, poprosi o nocleg. Nie muszę dodawać, że noc spędziła pod opieką mojego męża.
Wróciłam z podróży służbowej do pustego mieszkania. Mój mąż napisał jednak notatkę, przeprosił i powiedział, że spotkał niezwykłą kobietę, z którą ma wiele wspólnego. Oczywiście było to dla mnie szokujące. Galina Iwanowna dzwoniła dwukrotnie, przepraszała i proponowała zwrot pieniędzy, ale nie o to chodziło.
Doskonale przewidziałam, jak rozwija się relacja mojego męża z Natalią, i nie myliłam się. Dziewczyna szybko przejęła kontrolę nad rutynowymi obowiązkami domowymi męża. Nauczyła go nawet obsługi pralki (o czym dowiedziałam się później), smażenia ziemniaków i odnajdywania swoich ubrań.
Nie miał już czasu na włóczenie się po mieszkaniu. Sprzątanie, zakupy, gotowanie – to stało się jego zajęciem, zamiast marzyć. Mój mąż postanowił poddać się mojemu kaprysowi.
Nie okazałem mu litości, a on bezskutecznie pukał do naszych drzwi, błagając o przebaczenie i akceptację. Krótko mu odpowiedziałam:
“Nie potrzebuję zdrajców w domu!”
Wtedy mój mąż zaczął przychodzić do mojego biura z ogromnymi bukietami. Współpracownicy, widząc jego szczere skruchy, również zachęcali mnie do pojednania, ale byłam nieugięta.
Tego dnia mój mąż przyszedł również z bukietem, wzięłam kwiaty, ale powiedziałam mu, że nie powinien liczyć na nic więcej. Mój mąż poszedł za mną i powiedział, że kocha tylko mnie, a Natalia była jego strasznym błędem.”