Oto jak zwykła uprzejmość może uratować czyjeś życie

To wydarzyło się w zakładzie przetwórstwa mięsnego. To był zwykły dzień pracy. Pod koniec zmiany, technolog spożywczy wszedł do zamrażarki. Komora była duża, wisiały w niej całe zamrożone mięsne tusze. Kobieta spojrzała na to, czego potrzebowała, zgadywała po resztkach i chciała już wyjść, kiedy zdała sobie sprawę, że drzwi się zamknęły.

Nie wiadomo, dlaczego wtedy zadziałał zamek na drzwiach, i nie jest to tak istotne. Trzeba było natychmiast się wydostać.

Próbowała zapukać, ale ściany komory były grube. Szczególnie, aby wykluczyć utratę temperatury. I trzeba przyznać – temperatura tam wynosiła minus 18 stopni. I było tam bardzo zimno. Czas mijał. Nie było zasięgu w telefonie komórkowym.

Najpierw poruszała się, machała rękami. Po dwóch godzinach zdała sobie sprawę, że zamierza umrzeć. Zmiana się skończyła. Przedsiębiorstwo było duże i zupełnie logiczne było, żeby nie zauważyli zniknięcia jednego pracownika. Mogli pomyśleć, że wyszła wcześniej.

A kiedy już leżała przed drzwiami komory, żegnając się z życiem, drzwi nagle się otworzyły. Ochroniarz szukał jej i nie znajdując jej na terenie, zaczął przeszukiwać lodówki. Kobieta została uratowana. Potem oczywiście zapytała go, dlaczego zaczął szukać. Oto co powiedział:

Pracuję w tej fabryce od prawie dziesięciu lat. Ludzie przechodzący obok zwykle nawet mnie nie zauważają. A ty jesteś jednym z niewielu, którzy zawsze mi mówią cześć, a co najważniejsze: za każdym razem, gdy kończyłeś pracę, mówiłeś: “Do zobaczenia jutro”.

To zabawne, oczywiście i naiwne, ale zawsze poprawiało mi to nastrój. I zawsze czekałem, aż zakończysz zmianę. A dzisiaj nie czekałem. Nie mogłem tego przegapić, i wtedy zdałem sobie sprawę, że coś się stało.