Postanowiłem podzielić się moimi uczuciami czterdzieści dni po śmierci mojego taty. Prawdopodobnie tam, w Sądzie Najwyższym, było mu trudno odpowiedzieć na pytanie, dlaczego odszedł od nas, kiedy byliśmy bardzo młodzi, kiedy bardzo go kochaliśmy, tak samo jak naszą matkę, która dopiero po piętnastu latach, kiedy byliśmy już na własnych nogach, pozwoliła sobie na związek z innym mężczyzną.
Tamten sobotni poranek wciąż jest żywy w mojej pamięci. Poważny tata odkładający filiżankę niedopitej herbaty, mój młodszy brat bębniący nogami pod stołem, a mama martwiąca się, czy mamy dobre śniadanie.
Oczywiście ojcu nie było łatwo rozpocząć rozmowę. Kilka razy zakaszlał i powiedział:
- Nina, zostawiam cię dla innej kobiety, tak się składa…
Matka powoli usiadła na stołku, opadły jej ramiona, oczy zaczerwieniły się, ale udało jej się powiedzieć:
- Kiedy?
- Już teraz…
Tata poszedł do pokoju, zebrał swoje rzeczy i wyszedł, nie pozostawiając pożegnania. Ciszę przerwało zdziwione pytanie brata:
- Tato, kto poszedł do pracy z taką dużą torbą?
Mama wybuchnęła płaczem, przytuliła brata i szepnęła:
- Nie, kochanie, tata opuścił nas na zawsze.
Najgorsze jest to, że tata odszedł na zawsze, ale niedaleko, jego wybranka mieszkała w sąsiednim domu. Często ich widywaliśmy na podwórku, a mama natychmiast odwracała naszą uwagę od tego widoku. Niestety, nie zawsze było to możliwe. Kiedy zawoziłem brata do przedszkola, pewnego dnia wsiadł do autobusu tata.
- Tata! Tatuś! Jesteśmy tutaj! – Krzyknął brat, a cały autobus zwrócił na niego uwagę. Tylko ten, do którego sześciolatek się odwoływał, odwrócił wzrok.
Wyjaśniłem, że to nie jest tata, to osoba bardzo do niego podobna. Mój brat zdaje się coś zrozumiał, zamilkł, łzy popłynęły mu z oczu, a gdy wyszliśmy, spojrzał na mnie czerwonymi oczami i zapytał:
- Dlaczego nas nie przywitał?
Po odejściu taty mama ciężko pracowała. Samotnie wychowywanie dwojga dzieci było dla niej trudne. Alimenty były skromne, więc po ukończeniu ósmej klasy wstąpiłem do szkoły medycznej, żeby pomóc mamie. Kiedy ukończyłem, merytoryczna kwestia przestała zawisać nad nami jak miecz Damoklesa.
Przez ten cały czas tata ani razu nie przyszedł do nas, żeby zapytać, jak się mamy. Nawet w nasze urodziny nie dostawaliśmy od niego życzeń i prezentów. I tak bardzo czekaliśmy na niego, zwłaszcza w pierwszej klasie…
Później w nowej rodzinie taty urodził się syn, ale ojciec przez krótki czas nie spędzał z nim czasu, gdyż wkrótce zginął w wypadku.
Na pogrzeb poszedłem sam z naszej trójki. Bardzo mi było smutno, że tata odszedł, nie zdając sobie sprawy, jak bardzo nas to boli, gdy widzimy go z inną kobietą.