Andrzej był w domu ze swoją kochanką, kiedy jego żona niespodziewanie wróciła. Postanowił nie otwierać jej drzwi. Później zapukała jego teściowa i Andrzej zdał sobie sprawę, że ma poważne kłopoty
– Weźmiemy ślub, Anno, a potem pojedziemy z tobą na wakacje – powiedział Andrzej zamyślony. – Będziemy tylko ty i ja. I nikt więcej. Nikt poza nami. Zgadzasz się?
– Na co? – odpowiedziała przerażona Anna.
– Czy ty mnie w ogóle nie słuchasz? – Andrzej zrobił obrażoną minę. – Opowiadam ci o naszej pięknej przyszłości, a ty?
– Dlaczego nie słucham? – Anna odpowiedziała smutno. – Słucham.
– To mi odpowiedz.
– Co?
– Chcesz jechać tam, gdzie nikogo nie ma? – zapytał ze złością Andrzej.
-Nikogo? – zapytała cicho Anna.
– Tak – Andrzej spojrzał na Annę szeroko otwartymi oczami. – Ocean, palmy, słońce. Dom z basenem i sauną na piaszczystej plaży. I tylko ty i ja. Czy tego chcesz?
– Сhce mi się jeść – powiedziała Anna i spojrzała na zegarek. – I boję się, że twoja żona zaraz wróci.
– Dziękuję, Anno – powiedział urażony Andrzej. – Musisz psuć nastrój. Dlaczego wspomniałaś o mojej żonie? Wspomnimy też o moich dzieciach.
– A jeśli wrócą? – Anna powiedziała z niepokojem.
– Z tobą po prostu nie da się rozmawiać. Opowiadam ci o palmach, piaszczystym brzegu, a ty?
– Czy powinnam iść? – Anna zapytała żałośnie, – Na wypadek, gdyby twoja żona wróciła teraz. Boję się.
– Dlaczego miałaby teraz wracać? Jest w pracy. Będzie w domu dopiero o szóstej wieczorem. A jest dopiero dziesiąta rano. Mamy jeszcze dużo czasu.
– A dzieci? – zapytała Anna.
– Wysłałem dzieci do domu teściowej do końca tygodnia.
– Nie mogą wrócić?
– Kto?
– Dzieci. Może teraz je przywiezie. Może coś się stało.
– Nawet gdyby coś takiego się wydarzyło, zadzwoni wcześniej i uprzedzi nas o swoim przyjeździe.
– Może już cię ostrzegła. Nie ciebie, ale twoją żonę. A teraz oni wszyscy tu przyjadą.
Andrzej zamyślił się na chwilę. Ale szybko się pozbierał.
– Nie denerwuj się – powiedział spokojnie. – Dzieci są u Teresy. Maria jest w pracy.
– Dlaczego się martwię? Muszę iść. –
– Nigdzie nie pójdziesz – powiedział Andrzej. – Nie ma mowy! Dopiero co przyjechałaś. A ty już myślisz o wyjściu! Nie pozwolę ci na to.
– Dlaczego nie?
– Bo tak! – Andrzej odpowiedział – Czekałem na ten dzień całe życie! Wszystko zaplanowałem. Wziąłem wolne w pracy. Dzieci wysłałem do teściowej. Chcesz mi zepsuć wakacje? Nie. Jedżmy i zaczynajmy.
– Dlaczego się z tobą związałam? – powiedziała Anna, prawie płacząc. – Dziewczyny mnie ostrzegały. Nie wiąż się z żonatym mężczyzną. To zły pomysł. Co ja sobie myślałam?
– Za późno na pokutę! – powiedział Andrzej. – Jeśli już przyszłaś, to koniec. Nie ma już odwrotu.
– Może jest jakaś droga powrotna – zapytała żałośnie Anna – bo przecież nic się nie stało. А? Po prostu rozstańmy się. I skończmy z tym.
– Jak możemy się rozstać? -krzyknął Andrzej. – Kiedy nawet jeszcze do siebie nie wróciliśmy!
Andrzej chciał powiedzieć coś jeszcze, ale zadzwonił dzwonek do drzwi.
– Kto tam? – zapytała przestraszona Anna.
– Nie wiem – odpowiedział Andrzej zaniepokojonym głosem – pójdę i zobaczę.
Andrzej po cichu wyszedł do przedpokoju, spojrzał przez wizjer i po cichu wrócił.
– Moja żona – szepnął – wróciła wcześniej z pracy. Nie może otworzyć drzwi, bo klucz jest po tej stronie.
– Och, mamo – wyszeptała przerażona Anna. – Co się teraz stanie? Na pewno coś mi zrobi.
– Nie z tobą, tylko ze mną – powiedział Andrzej.
Dzwonek do drzwi zadzwonił ponownie. A potem zaczęli pukać.
– Andrzej, wiem, że jesteś w domu – krzyczała Maria za drzwiami.
Andrzej z przerażeniem spojrzał na Annę.
– Co mam zrobić? – wyszeptała Anna, – Czy mam się gdzieś schować?
– Za późno na chowanie się – odpowiedział Andrzej – Ona już jest podejrzliwa. Wiem, co robić. Po prostu bądź cicho.
Andrzej podszedł do drzwi.
– Nie, Maria! – powiedział głośno Andrzej. – Nie mogę cię wpuścić do mieszkania.
– Dlaczego? – zapytała Maria.
– Bo jesteśmy sobie obcy. I nie mogę być pod jednym dachem z tobą.
– Andrzej, wszystko w porządku?
– Zdecydowałem, że powinniśmy ze sobą zerwać – kontynuował Andrzej – bo chyba już mnie nie kochasz.
– O czym ty mówisz?
– Nie przerywaj mi. Czuję, że przez te piętnaście lat, które jesteśmy razem, twoje uczucia do mnie nie są już takie same. Nie patrzysz na mnie tak, jak kiedyś, kiedy oboje byliśmy zakochani. Nie rozmawiasz ze mną tak jak kiedyś. Nie śmiejesz się z moich żartów. Bo ci nie zależy. Nie kochasz mnie, a ja nie chcę cię do tego zmuszać. Więc zdecydowałem się na rozwód. Ale nie dla własnego dobra. Nie! To dla ciebie. Ponieważ bardzo cię kocham.
– Co to za bzdura? Otwórz drzwi
– Nie! Podjąłem decyzję. Rozwodzimy się – odpowiedział uparcie Andrzej.
– Mimo to – powiedziała Maria – dlaczego nie wpuścisz mnie do mojego mieszkania? Rozwiedźmy się. Skoro się zdecydowałeś. Zgadzam się. Ale to ty powinieneś odejść, nie ja. Co to ma wspólnego ze mną? Zwłaszcza, że nie mam dokąd pójść. To moje jedyne mieszkanie. Możesz odejść. Spakuj się i ruszaj. W czym problem?
Andrzej spojrzał na stojącą obok Annę. Potrząsnęła głową w milczeniu.
“Naprawdę, – pomyślał Andrzej, – to jej mieszkanie.”
– Otwórzmy drzwi i wyjdę – szepnęła Anna – bo między nami jeszcze do niczego nie doszło.
Andrzej potrząsnął przecząco głową.
– Problem w tym, Mario – powiedział głośno – że jeszcze nie jestem pewien, czy chcę z tobą zerwać. Moja miłość do ciebie nie pozwala mi podjąć ostatecznej decyzji.
– Co to znaczy? – zapytała Maria.
– To znaczy, Mario, że zostawisz mnie teraz samego – powiedział Andrzej – a ja to przemyślę. Za nas oboje.
– Jak długo zamierzasz się nad tym zastanawiać?
– Jutro powiem ci o mojej decyzji. A teraz idź sobie. Nie chcę o tym słyszeć.
– Dokąd pójdę?
– Do mamy.
– Co mam jej powiedzieć?
– Powiedz, że myślisz o zostawieniu mnie, ale nie jesteś pewna i chcesz to przemyśleć. I wróć jutro rano.
– Dobrze – powiedziała Maria – zrobię jak mówisz.
Maria poszła do windy, a Andrzej spojrzał z zadowoleniem na Annę.
– Mówiłem ci, że wszystko będzie dobrze – szepnął – i mamy nie tylko cały dzień, ale i całą noc.
Poszli do kuchni i Andrzej zaczął parzyć kawę. Ale dzwonek do drzwi zadzwonił ponownie.
– Czy to znowu ona? – zapytała przestraszona Anna.
– Zobaczę – odpowiedział Andrzej.
Patrząc przez wizjer, Andrzej zbladł z przerażenia. To była jego teściowa. Przyprowadziła dzieci, bo sąsiedzi z góry zalali jej mieszkanie. A teraz oni to naprawiają.
– Pani Tereso – Anna usłyszała w kuchni donośny, przerażony głos Andrzeja. – Wszystko ci się pomyliło.
– Jeśli zaraz nie otworzysz drzwi – odparła Teresa – zadzwonię na policję. Rozumiesz?
Anna zdała sobie sprawę, że najlepszą rzeczą, jaką powinna teraz zrobić, to ubrać się i być gotową do wybiegnięcia z mieszkania, gdy tylko Andrzej otworzy drzwi. Kiedy więc Andrzej rozmawiał z teściową, Anna szybko założyła buty, futro i czapkę i stanęła za Andrzejem. A gdy tylko Andrzej otworzył drzwi, natychmiast odepchnęła go na bok, wyskoczyła z mieszkania i zbiegła po schodach z 9 piętra.
Po wybiegnięciu z budynku, Anna szybkim krokiem udała się w kierunku metra.
“Nie chcę się więcej wiązać z żonatym mężczyzną – , pomyślała. Nigdy więcej.”
Andrzej pakował swoje rzeczy pod ścisłym nadzorem teściowej, bo Maria nie chciała go już nawet widzieć.
– Dlaczego mnie wyrzucasz? – zastanawiał się Andrzej.
– Przecież wiesz dlaczego! – odpowiedziała surowo teściowa.
“A najbardziej obraźliwe jest to – pomyślał Andrzej wychodząc ze swoimi rzeczami – że między mną a Anną nigdy do niczego nie doszło. I dlaczego moja teściowa nie zadzwoniła i nie ostrzegła mnie albo Marii, że przyprowadza do nas dzieci? Porządni ludzie tak nie robią”.