Anna wiedziała, że patelnia to wspaniała rzecz. Pełna – karmi, pusta – edukuje. Postanowiła więc ponownie wykształcić swojego męża. Cieszyła się tylko, że sprawdził się w drugim roku ich małżeństwa, a nie dwadzieścia lat później
Anna była w kuchni i smażyła jajka i szynkę na śniadanie.
– Dlaczego obwiniasz mnie? – zapytała Anna. -Nieważne, co dzieje się w naszej rodzinie, zawsze jestem winna! Dlaczego?
Andrzej siedział przy stole, czekając na śniadanie, leniwie przeżuwając chleb z solą i musztardą.
– A najbardziej mnie zadziwia to – kontynuowała Anna – że kiedy robisz coś paskudnego, bezwartościowego, w ogóle się tym nie przejmujesz. Nie czujesz wstydu. Dlaczego?
– Bo jak w domu jest dobrze, to zasługa męża – odpowiedział ponuro Andrzej – a jak jest źle, to wina żony. To wszystko twoja wina. Doprowadziłaś mnie do takiego stanu. Gdyby nie ty i twój sposób postrzegania życia, nic by się nie stało. Więc… możesz winić tylko siebie.
Ale Anna tak nie myślała.
– Kto ci to powiedział? – zapytała Anna.
– Tata mi powiedział – odpowiedział Andrzej.
– A jak dawno ci to powiedział?
– Półtora roku temu. Kiedy powiedziałem ojcu, że się z tobą ożenię, rozmawialiśmy o wszystkim. To była długa, poważna rozmowa między ojcem a synem. Na początku tata próbował mnie odmówić od małżeństwa, bo nie od razu mu się spodobałaś. A kiedy zdał sobie sprawę, że to nie zadziała, ponieważ cię kochałem, powiedział mi o was.
– O kim, o nas? I co ci powiedział?
– O żonach – odpowiedział Andrzej – o tym, jak słodkie i wspaniałe panny młode zamieniają się w potwory. O waszej przebiegłości i chciwości. O tym, jak cicho i niepostrzeżenie podporządkowują sobie mężczyzn. Ale ze mną nie uda ci się takiD numer. Dziękuję, mój drogi tato. Oczyścił mój umysł na czas. W przeciwnym razie, z moją miłością do ciebie, stałbym się żałosnym pantoflarzem.
– A twój ojciec oczywiście nie jest pantoflarzem?
– Oczywiście, że nie.
– I obwinia twoją matkę za wszystko, co złe w jego domu? – zapytała Anna.
– Bo tak jest – odpowiedział Andrzej. – Takie jest życie. I będziesz musiała się z tym pogodzić. Chyba, że mnie kochasz i chcesz, żebyśmy żyli razem długo i szczęśliwie. I nasza rodzina będzie taka. Jeśli tak, to ty ponosisz winę za wszystkie złe rzeczy. I nie kłóć się. Zamiast tego pomyśl o tym, ile dobrego jest teraz w naszym życiu i że to dzięki mnie to wszystko się wydarzyło.
– Nie zamierzam myśleć o tych bzdurach. A co to znaczy nie kłócić się?
– Andrzej nie wytrzymał i krzyknął. – Siedź tam i bądź cicho. I ciesz się tym, co masz.
– A jeśli nie zgadzam się z tym?
– Mam to gdzieś – krzyknął Andrzej. – Czy się zgadzasz, czy nie. Powiedziałem, żebyś była cicho, więc bądź cicho.
– A jeśli nie?
Andrzej zacisnął pięści i mocno uderzył nimi w stół, przy którym siedział, czekając, aż Anna poda mu śniadanie. Jednak Anna nie spieszyła się z karmieniem męża.
– Myślisz, że jesteś taki silny? – zapytała.
– Anna, przestań.
-Myślisz, że dlatego, że kiedyś uprawiałeś boks i codziennie chodziłeś na siłownię, wszyscy powinni się ciebie bać?
– Grasz z ogniem, Anno.
– Grać z ogniem? – Anna nie wytrzymała i również zaczęła krzyczeć. – On nie śpi w domu, wychodzi do klubów, a ja gram z ogniem?
– To twoja wina, że tak się stało – odpowiedział Andrzej – gdybyś zwracała na mnie więcej uwagi, zawsze nocowałbym w domu!
– Co? – zdziwiła się Anna – nie zwracałam na ciebie uwagi?
– A jeśli ci się coś nie podoba, możesz wyjść z mojego mieszkania w czterech kierunkach. Mogę sobie ugotować jajka albo zrobić pranie bez ciebie. Na wszystko inne znajdę lepszą kobietę. Zabierz dziecko. Przynajmniej się wyspię. To twoja wina, że twoje dziecko ciągle krzyczy i nie pozwala mi zasnąć.
– Sam się wynoś z mojego mieszkania” – krzyknęła Anna – na cztery wiatry.
– Co?
– To! Jest tak samo twoje, jak i moje. Zapomniałeś? Wynajmujemy je razem. I z łatwością mogę za to zapłacić bez ciebie. Więc weź swoje wrzeszczące dziecko i idź do taty. To wspaniały tata. Więc zamieszkaj z nim. Wtedy będziecie mogli codziennie prowadzić długie i poważne rozmowy na temat tego, jacy jesteście fajni.
Ciekawe, kogo obwinisz za płacz dziecka? O tak! Jak ja zapomniałam! Masz tam swoją mamę. Ona będzie winna za wszystko. Prawda?
– jedno słowo, Anno, i koniec – powiedział ze złością Andrzej – moja cierpliwość nie jest nieograniczona.
– Powiem nie jedno słowo – odparła Anna – Powiem tyle, ile będę chciała. I nie obchodzi mnie twój ojciec ani to, czego cię nauczył. Ponieważ oboje jesteście osłami.
Andrzej zacisnął pięści, wstał ze stołka i już miał zrobić krok w stronę Anny, kiedy zdał sobie sprawę, że musi szybko się wycofać.
Gorąca patelnia, na której płonęły już jajka i szynka, przeleciała mu nad głową i uderzyła w stojący za nim ekspres do kawy. Roztrzaskała go na kawałki.
– Mogłaś mnie trafić! – powiedział przerażony Andrzej. – Ty oszalała?
– Jeszcze nie – odpowiedziała Anna – ale jeśli zrobisz choć jeden krok w moim kierunku, ten garnek będzie następny. Usiądź!
Andrzej spojrzał z szacunkiem na ogromny garnek, w którym gotowała się zupa, i usiadł z powrotem.
– Powtarzam pytanie – odpowiedziała spokojnie Anna – Dlaczego zawsze obwiniasz mnie? Cokolwiek złego dzieje się w naszej rodzinie, zawsze jestem winna!
Anna podniosła patelnię z podłogi, umyła ją i postawiła z powrotem na kuchence.
– Jajka z szynką? – zapytała Anna.
Andrzej kiwnął głową w milczeniu.
Anna wyjęła z lodówki masło, jajka, szynkę i chwyciła duży nóż, taki, jakiego używano do krojenia arbuzów.
– Dlaczego milczysz, Andrzej? – zapytała. Nie wiesz, co powiedzieć? To ja ci powiem. Ożeniłeś się za młodo. Jesteś jeszcze dzieckiem. Jesteś bezwstydnym egoistą. Ludzie nazywają takich jak ciebie infantylnymi. Nie zgadzasz się z tym?
Andrzej jeszcze raz spojrzał na garnek, nóż w dłoni Anny i patelnię na kuchence.
– Zgadzam się – odpowiedział.
– Dobrze. Nakarmię cię, pomogę ci się spakować, a potem będziesz mógł i możesz jechać
– Co masz na myśli?
– Przecież rozwodzimy się. Trudno naprawić takich ludzi jak ty. To dzieje się tylko wtedy, gdy człowiek dojrzewa. I nie z każdym. Nie chcę czekać, aż dorosniesz, mieć nadzieję, że się zmienisz i znosić twoje infantylne zachowania.
Ale w sądzie podczas rozwodu śmiało możesz powiedzieć, że nasza rodzina rozpadła się przez moją winę i że ja jestem winna. Nie będę się z tobą kłócić.