Kobieta przekonała syna, żeby zostawił nas z babcią i zamieszkał z jej rodzicami
Synowa przyjechała z innego miasta. Po ślubie zamieszkali u nas. Rozwiódłem się dawno temu i zamieszkałem z mamą, a jej mieszkanie jest wynajęte.
Na początku synowej nie podobało się, że nie przekazałem jej mieszkania po mamie, a potem zaczęła wywierać presję na syna.
Może jeszcze toleruje obecność teściowej, ale babcia to już za wiele. Moja mama jest zadbaną osobą, zawsze pomaga w domu i gotuje smacznie, jest cicha.
Synowa spędza godziny na rozmowach przez telefon, utrzymuje bliski kontakt z rodzicami. I chodzi jak po wodzie po tym.
Nawet wieczorami przynosi jedzenie do swojego pokoju, żeby uniknąć wspólnych kolacji. Syn bierze z niej przykład, argumentując, że nie chce drażnić żony.
Synowa nie chce mieć dzieci, pragnie żyć dla siebie, bez zobowiązań codzienności. Teraz żyje na koszt innych: nie pomaga w domu, nie sprząta, nie kupuje niczego do domu.
Kiedyś jakoś dogadywaliśmy się z nią, ale teraz, przez tę samoizolację, staliśmy się praktycznie wrogami.
Wszyscy byliśmy w domu, a jedynie mój syn pracował zdalnie. Myślałem, że oszaleję z tego napięcia.
Byłem gotów przekazać im mieszkanie po mamie, ale koszty czynszu były nie do pomyślenia. Nie chciałem brać pieniędzy od syna, ale on sam nie zaoferował.
Nie poznaję swojego dziecka. Ostatnio powiedział, że dostał ofertę pracy w innym mieście i ją przyjął. Nie skonsultował się z nami, po prostu podjął decyzję.
Okazuje się, że to miasto, w którym mieszkają rodzice synowej. Ale najwyraźniej nie dostał oferty tamże, a sam świadomie poszukiwał tam pracy. Synowa postawiła swoje warunki.
Nie życzę mu źle, ale rozumiem, że będzie mu trudno żyć w czyimś rodzinnym domu. Nie ma żadnych praw, a teściowa ma taki sam charakter jak córka. Nie odmówiłem mu, ale moje serce krwawi z powodu mojego dziecka.