Maria była tak zmęczona mężem i dziećmi, że postanowiła pojechać nad morze sama. Później jednak zdała sobie sprawę, że popełniła błąd

Maria pojechała nad morze. Udało jej się zaoszczędzić pieniądze na wakacje w hotelu na wybrzeżu, więc pojechała tam.

Była już wcześniej na wakacjach nad morzem. Trzy razy! Poleciała do Chorwacji na dwa tygodnie z mężem i dziećmi.

Ale tym razem poleciała sama. Po pierwsze, nie miała wystarczająco dużo pieniędzy, wystarczyło jej tylko na jedną wycieczkę do przyzwoitego hotelu. Po drugie, była zmęczona nastoletnimi dziećmi z ich kaprysami, hałasem, rozmowami i problemami.

Była też zmęczona mężem, jego rozmowami, jego chrapaniem i chrobotaniem pod uchem w nocy, koniecznością kontrolowania go, pilnowania, żeby niczego nie zapomniał i nie zgubił… Zmęczona, ogólnie.

Marzyła o samotnym wyjeździe, relaksie, siedzeniu przy stoliku na plaży z filiżanką kawy, wieczornych występach, koncertach, tańcach, spacerach, pluskaniu się w basenie… Potajemnie marzyła nawet o małym flircie, czysto platonicznym. Tylko po to, by zostać zauważoną, nic więcej. Ale byłaby to romantyczna przygoda.

I co? Maria nigdy tak dotkliwie nie odczuwała samotności. Jedzenie było pyszne. Ale wybieranie dań i jedzenie w samotności jest jakoś nieciekawe. To nie jest smaczne. Jest nudne. I nie ma nikogo, kto by powiedział: “Spróbuj tego!”, siedzisz sama i jesz.

A w pokoju jest samotnie. Maria wyszła na plażę, żeby poznać ludzi; okazało się, że wśród obcych samotność odczuwa się jeszcze dotkliwiej. Maria szła wzdłuż plaży i był to nudny, samotny spacer, ponieważ nie było nikogo, kto mógłby powiedzieć: “Spójrz na fale! Spójrz na ten biały statek na horyzoncie!

Idziesz sama. A na piasku pozostaje łańcuch śladów, zmyty przez fale. A potem wracasz i wracasz. Patrzysz na zegarek i okazuje się, że minęło niewiele czasu. Jest jeszcze daleko do pory obiadowej. Można usiąść pod leżakiem i patrzeć na morze. Na ludzi, którzy mają własne życie.

To był ciężki tydzień. Maria ciągle dzwoniła do męża i pisała do dzieci. Nie dlatego, że się o nie martwiła, ale żeby poczuć więź. Aby wydostać się z kokonu samotności, w którym nagle się znalazła.

A Maria ciągle patrzyła na zegarek. Czas prawie się zatrzymał, płynął tak wolno, że ledwo mogła doczekać się lotu powrotnego.

Maria uświadomiła sobie coś o sobie. Jej dzieci i mąż są częścią niej. Potrzebuje ich, by czuć się szczęśliwą i żywą. Morze i smakołyki mają sens, gdy można się nimi dzielić. Kiedy podziwiasz, jesz, spacerujesz, a nawet krytykujesz, ale razem.

To było jak podróż do zaświatów, jak powiedziała później Maria. Raj, który był ponury i pozbawiony radości. Ale co można tam robić, jeśli nie ma się przy sobie ludzi, których się kocha?

Jej rodzina wierzy, że Maria miała wspaniałe wakacje. W ciągu tygodnia uspokoiła się i przestała być rozdrażniona. Uśmiecha się, przytula i nie złości się z powodu drobiazgów. I mówi: “Kocham cię!”.

Wakacje pomogły! Morze i słońce! Tak, morze i słońce, których nie miałam z kim dzielić. A bez bliskich morze i słońce są tylko dekoracją. I nie przynoszą szczęścia.

Ale czasami nie zdajemy sobie sprawy, jak ważni i potrzebni są dla nas nasi bliscy. Dopóki nie znajdziemy się w raju bez nich. Wtedy to zrozumiemy. I dobrze, jeśli uda się wrócić. Przytulić i przytulić. A potem powiedzieć im, jak bardzo za nimi tęskniliśmy! To dobra rzecz. Ale nie zawsze można wrócić.