Marta postanowiła nie tolerować dłużej zachowania męża i odejść. Postanowiła zrobić mu “kolację” na pożegnanie. Fałszywy mężczyzna, fałszywy posiłek
Andrzej spojrzał na zegarek, wstał od stołu i podszedł do kuchenki, otwierając piekarnik. Uważnie przyglądał się upieczonej kaczce, po czym zamknął piekarnik i usiadł przy stole, ponownie spoglądając na zegarek.
“Ile jeszcze?” pomyślał. Wszystko ma swoje granice. A to, co robi ta kobieta, przekracza wszelkie granice. “.
Godzinę temu Marta poszła do sklepu, a Andrzej właśnie wrócił z pracy i wszedł do mieszkania. Marta ubierała się w przedpokoju.
– Gdzie idziesz? – zapytał surowo Andrzej.
– Po chleb.
– Jak to po chleb? Jaki chleb?
Andrzej doskonale wiedział, o co chodzi i jakiego chleba żona potrzebuje. To właśnie go rozzłościło. Spodziewał się, że po powrocie do domu będzie mógł usiąść przy stole i od razu zacząć jeść, a tu taka sytuacja. Brak chleba w domu!
“Czy ona oszalała?” – zdumiewał się Andrzej – “mąż wrócił z pracy do domu! Jest zmęczony i głodny! A ona chce kupić chleb?”
– Czy żartujesz sobie ze mnie?
– Nie – odpowiedziała przerażona Marta.
“Jest taka irytująca” – pomyślał Andrzej – “z tym swoim przestraszonym spojrzeniem i cichym głosem. Chcę ją tylko skrzywdzić. Słusznie pokazałem jej przedwczoraj, kto tu rządzi”.
– Czy nie mogłaś wymyślić nic bardziej sensownego? -zapytał surowo.
– Nie.
“Albo robi sobie ze mnie żarty” – pomyślał Andrzej – “albo jest tak głupia, że nie rozumie, o co pytam. Ciekawe, czy przygotowała kolację? A może o tym zapomniała?”
– A co z obiadem? – zapytał Andrzej.
– Jaki obiad? – nie zrozumiała Marta.
– Jesteś głupia, czy co? Nie rozumiesz, o czym mówię? Przygotowałaś obiad?
– Tak, przygotowałam. Kaczka upiekła się w piekarniku.
– Gdzie?
– Co?
– Kaczka jest upieczona, pytam gdzie! Czy nie wyrażam się jasno?
– W piekarniku – odpowiedziała przerażona Marta.
Andrzej odepchnął Martę, szybko wszedł do kuchni i zajrzał do piekarnika.
“Naprawdę, kaczka! pomyślał. – “Wow! W dniu powszednim, niespodzianka”.
– Jeśli nie chcesz, żebym poszedł po chleb – zaproponowała Marta – to możesz zjeść tak.
Marta wiedziała, że Andrzej odmówi. Nie zjadłby niczego bez chleba. Nawet makaron jadł z chlebem.
– Nie – odpowiedział Andrzej.
Kiedy Andrzej zobaczył upieczoną kaczkę w piekarniku, trochę się uspokoił.
– Poczekam. Ale daję ci dwadzieścia minut na zrobienie wszystkiego. Rozumiesz?
– Tak, rozumiem.
– Jeśli nie skończysz w dwadzieścia minut, obwiniaj siebie.
– Mogę to zrobić w dziesięć minut – obiecała Marta.
– Dziesięć to dziesięć. Sama to powiedziałaś. Jeśli nie zdążysz w ciągu dziesięciu minut, będziesz musiała ponieść konsekwencje. Znasz mnie.
Przed ślubem Andrzej nie był taki. Jakby został zastąpiony.
– Co ci jest, Andrzej? – zapytała Marta, gdy po raz pierwszy usłyszała potok przekleństw i wyzwisk skierowanych pod swoim adresem.
– Przyzwyczajaj się – odpowiedział Andrzej. – Jesteś teraz moją żoną. Musisz to znosić.
Miesiąc później Andrzej po raz pierwszy podniósł rękę na żonę. Stało się to dwa dni temu. Nie spodobało mu się, że Marta nie zgadza się z nim i zaczął się kłócić, starając się udowodnić swoje racje.
– To twoja wina” – powiedział Andrzej. – Nie powinnaś była się ze mną kłócić. Następnym razem będziesz mądrzejsza.
Andrzej dokładnie kopiował zachowanie swojego ojca. Ale Andrzej nie wziął pod uwagę jednej rzeczy: Marta nie była jego matką.
A dziś wrócił do domu z pracy. Minęła godzina, odkąd Marta poszła do sklepu po chleb.
– Mam dość!” – powiedział Andrzej. – Ta kobieta nie rozumie dobrych słów.
Andrzej postanowił zadzwonić do Marty.
– Marta, gdzie jesteś? – krzyknął Andrzej słysząc głos żony. – Rozumiesz…
Andrzej usłyszał krótkie dźwięki wybierania.
“Marta” – mówił do siebie Andrzej. – “Do końca życia tego nie zapomnę”.
Wyjął kaczkę z piekarnika i położył ją na talerzu.
– Dziczyznę je się rękami – powiedział, chwycił kaczkę, zatopił w niej zęby i jęknął z bólu.
Nie była to prawdziwa pieczona kaczka, lecz woskowa atrapa. Jedyne, co było w niej naturalne, to majonez i przyprawy, którymi Marta ją posmarowała.
“Bardzo ładnie pachnie” – pomyślała, wkładając kaczkę do piekarnika – “Na pewno Andrzejowi się spodoba”.
Kiedy Andrzej zorientował się, co się dzieje, w złości rzucił woskowaną kaczką na podłogę. Kaczka odbiła się i zraniła Andrzeja w nogę.
Andrzej ponownie chwycił kawałek wosku, który stracił już swój apetyczny kształt, i rzucił nim, nie patrząc dokąd zmierza. W efekcie ulubiony ekspres do kawy Andrzeja został rozbity. Był to prezent ślubny od rodziców Marty.
“Ty drań!” – krzyknął Andrzej, wybiegając z kuchni – “Odegram się na niej. Spakuję wszystkie jej rzeczy i wyrzucę do kosza”.
Jednak nie znalazł żadnych rzeczy żony. Rano Marta spakowała wszystkie swoje rzeczy i zabrała je do innego mieszkania, które wynajęła wczoraj.