Mam dobrego przyjaciela. Tak się złożyło, że razem podążamy przez życie. Początkowo mieszkaliśmy w tym samym mieście, ale niedługo temu musiał przeprowadzić się do małej wsi z powodu pracy. Na początku był trochę zaniepokojony, ale potem spotkał piękną dziewczynę. I tak jak to się zdarza w życiu.
Mój przyjaciel zdecydował się kupić tam dom. Założył tam dobre gospodarstwo i zaprosił swoją ukochaną do zamieszkania. Wkrótce zaprosił także mnie, aby się pochwalić, porozmawiać i się zobaczyć.
Wydarzenie to było dość wyjątkowe w jego życiu. Jednak jak się okazało, nie takie kolorowe, jak mogłoby się wydawać.
Byłem u niego tylko tydzień, a już chciałem wziąć wspólny przejazd i szybko wracać. Było tak strasznie, że brakowało mi słów. Dopiero po tych wydarzeniach zrozumiałem, że absolutnie nie chcę mieć żony ze wsi. Teraz wszystko wytłumaczę i opowiem po kolei.
Dziewczyna dowiedziała się, że mam wyższe stanowisko niż jej mąż. Dowiedziała się również o moim majątku. I to wszystko się zaczęło. Zacząła o mnie dbać i nawet mnie zawracać.
Ciągle wchodziła do mojego pokoju, przynosząc coś, głaskała mnie, kiedy mąż tego nie widział. Zbagatelizowałem to wszystko żartem i szybko zrezygnowałem z takiej zabawy. Nie chciałem niszczyć rodziny, a tym bardziej tracić przyjaciela.
W rzeczywistości nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Od razu poczułem, że coś jest nie tak. Ponadto często słyszałem, jak wiejskie dziewczyny szukają bogaczy, aby przez nich się wybić. Ze mną takie sztuczki nie przejdą.
Nie zacząłem nic mówić mojemu przyjacielowi, żeby nie wywoływać kłopotów.
Była bardzo nieokrzesana. Po pierwsze, przeklinała dosadnie. Z jej ust płynęła taka struga tych słów, że chciało się uciec. Mój przyjaciel na to nie reagował specjalnie. Pewnie się przyzwyczaił. Po drugie, mogła rozmawiać o wszystkim, nawet na intymne tematy i opowiadać wszystkie szczegóły.
Ostatnią kroplą były przyjaciółki żony. Były dosłownie takie same jak ona pod każdym względem. Bardzo żałowałem, że mój przyjaciel znalazł sobie taką dziewczynę. Chciało mi się bardzo uciekać.