Moja była teściowa pogodziła się ze mną dwa lata po rozwodzie

Kilka lat temu zakochałam się w pewnym chłopaku. Byłam wtedy młoda i niezbyt doświadczona w związkach. Można powiedzieć, że nie miałam praktycznie żadnego doświadczenia.

I wtedy pojawił się przysłowiowy książę. Oczywiście, fakt, że mój wybranek nie był idealnym bohaterem powieści, był dla mnie oczywisty, ale wtedy nie potrzebowałam wiele. Chodziliśmy na randki, trzymaliśmy się za ręce.

Każde z nas mieszkało wtedy z rodzicami. Byliśmy młodzi i żadne z nas nie widziało w tym problemu. Czas mijał, nasz związek się rozwijał. Nadszedł moment, kiedy musiałam poznać rodziców mojej wybranki.

Miałam dwadzieścia dwa lata, a mój przyszły mąż dwadzieścia cztery. Nie miałam też wtedy doświadczenia w kontaktach z teściami. Jego matka była klasyczną teściową z dowcipów.

Teresa stała się dla mnie koszmarem na skrzydłach nocy. Musiała myśleć, że celem jej życia od teraz jest ochrona jej cennego syna przed taką złą mną. Robiłam wszystko źle. Nie patrzyłam na jej syna w wystarczająco pochlebny sposób i nie gotowałam dobrze.

Moja teściowa mogła rozpaczać godzinami. Przychodziła w odwiedziny, częstowała się ciastem, które właśnie upiekłam, a potem przez czterdzieści minut wzdychała, że jej biedny syn musi codziennie jeść “taką truciznę”. I nikt nie nakarmi go czymś smacznym, tak jak robiła to jego matka.

I w ogóle, według Teresy, wszystko było ze mną nie tak. Moje wykształcenie nie było wystarczająco dobre, mój wygląd nie był wystarczająco dobry, moja praca nie była wystarczająco dobra.

Łatwo się domyślić, że ta historia nie mogła skończyć się jak dobra bajka dla dzieci z frazą: żyli długo i szczęśliwie. Nie wytrzymałam długo. Mój mąż również zaczął mnie krytykować po każdym spotkaniu z nią.

A ja znosiłam i znosiłam, myśląc, że wszyscy tak żyją. Ale moja cierpliwość pękła, kiedy urodziła nam się córka. Dla mnie bycie obrzydliwą żoną było łatwiejsze niż bycie bezwartościową matką.

Starałam się jak mogłam. Nie prosiłam o pomoc ani nie narzekałam. Ale nadal robiłam wszystko źle dla mojego dziecka. Cóż, to oczywiście opinia Terezy. Nasze życie małżeńskie dobiegło końca, gdy nasza córka miała zaledwie rok.

Tereza nie kryła radości na wieść o naszym rozwodzie. Powiedziała mi, że ma nadzieję, że teraz jej syn będzie mógł spotkać przyzwoitą kobietę, która będzie w stanie otoczyć go uwagą i troską.

Kiedy się rozwiedliśmy i wyprowadziłam się z wynajmowanego mieszkania, w którym wówczas mieszkaliśmy z mężem, i wróciłam do rodziców, spodziewałam się, że nigdy więcej nie zobaczę tej kobiety. Nie zamierzałam nawiązywać z nią żadnych relacji dla dobra mojej córki. Chciałam na zawsze wymazać tę rodzinę z naszego życia.

Ale ta historia miała być kontynuowana dwa lata później. Po tym czasie moja była teściowa skontaktowała się ze mną.

Teresa błagała mnie, żebym wróciła do jej syna! Obiecała nawet, że już nigdy nie będzie wtrącać się w nasze życie i ogólnie obiecała góry złota. Okazało się, że mój były mąż zaczął działać.

Związał się z jakąś niegrzeczną dziewczyną. Pali, ma kilka tatuaży, przeklina mocnymi słowami i uważa, że gotować może mężczyzna, a ona nie powinna być przy kuchence. Zdaniem teściowej to był prawdziwy zły duch w kobiecej postaci. I nie mogła wymyślić nic lepszego, niż sprawić, żeby mój syn do mnie wrócił.

Moja była teściowa poczuła się urażona moją odmową. Potem, po kilku dniach wahania, pojawiła się ponownie i powiedziała, że przemyślała to i zrozumiała mnie. Poprosiła, bym pozwoliła jej zobaczyć się z wnuczką.

Od tamtej chwili minęło pięć lat. Moja była teściowa przez lata bardzo mi pomagała. Pomaga mi z córką, a moja wnuczka spędza z nią teraz dużo czasu. Pomaga mi osobiście we wszystkim, zawsze mnie wspiera. Dobrze komunikuje się również z moim drugim mężem. Doszło do tego, że możemy spędzać czas razem. Możemy pojechać na wieś lub na grilla.

Gdyby ktoś powiedział mi, że będę przyjaźnić się z tą kobietą w czasie mojego małżeństwa, poradziłabym tej osobie, aby udała się do szpitala w celu sprawdzenia głowy. A teraz komunikuję się z moją byłą teściową wielokrotnie częściej niż z moim byłym mężem.

Po rozwodzie z moim pierwszym mężem moja teściowa zmieniła się diametralnie. Nigdy więcej nie powiedziała na mnie ani jednego złego słowa. Nawet wobec mojej córki zawsze mnie chwaliła.

Nie wiem, dlaczego wtedy tak bardzo mnie nie lubiła, ale teraz uważam Teresę za część mojej rodziny, ulubioną osobę i najlepszą babcię dla mojego dziecka. To miłe, że potrafiła uświadomić sobie swoje błędy, przezwyciężyć je i nie stracić wnuczki.