Ojciec zostawił nas samym sobie, a teraz prosi o pomoc. Ale wszystko pamiętam.

Kiedy moi rodzice się rozwiedli, mój ojciec zabrał wszystko. Moja mama i ja żyliśmy w prawdziwym piekle, mieszkając w pobliżu zaniedbanego rynsztoka. Pamiętam każdy szczegół tego przeżycia.

Powodem takiego zachowania taty była nowa kobieta. Nigdy nie mieli idealnych relacji z matką. Później przyznała, że znosiła wszystkie zniewagi i zniewagi tylko ze względu na mnie.

Tata nawet wyrzucił nas z mieszkania, choć wiedział, że mama nie ma nawet krewnych w tym mieście. Moja mama nie utrzymywała kontaktu z babcią i mieszkała daleko. Ale czy było wyjście? Wsiadłyśmy do pociągu i pojechałyśmy w zapomniane miejsce. Na początku to było przerażające. Chata babci przypominała bezdomnego schronisko. Wpuściła nas do mieszkania, ale z wielkim skandalem.

Czasami babcia kłóciła się z mamą, wyważała drzwi do naszego pokoju i sprowadzała jakichś mężczyzn. Nawet raz rozpaliła ognisko, żeby nas przeżyć. Tata nie płacił alimentów, więc nie było nas stać nawet na wynajęcie mieszkania.

Lata minęły. Skończyłam szkołę i dostałam się na uniwersytet. Oczywiście chciałam pracować, ale mama chciała, żebym zdobyła wyższe wykształcenie. W trzecim roku zmarła babcia, a mieszkanie odziedziczyła matka. Mama wzięła kredyt i zaczęła urządzać dom. W tym czasie też pracowałam, wprawdzie niewiele, ale pomagałam mamie.

Już mam chłopaka. Chcemy się pobrać. Mama traktuje go bardzo dobrze. Tak, jej życie też się poprawiło – ma ukochanego męża. W końcu zmieniła się w ostatnich latach. Wcześniej inwestowała we mnie wszystko, a teraz ma szansę na szczęście.

Przez te wszystkie lata ojciec nie dał się poznać. Ale ostatnio się pojawił. Bardzo się postarzał. Nie sposób go rozpoznać – starca, żebraka, zaniedbanego. Z jakiegoś powodu matka wpuściła go do domu. Nawet nie chciałam go widzieć, nienawidziłam tej osoby każdą komórką. Zaczął płakać i opowiadać, jak ciężkie było dla niego życie.

Widzisz, jego nowa żona wyrzuciła go z domu, potajemnie przerobiła dokumenty i teraz nie ma gdzie mieszkać. Z gazet wynika, że tam nikogo nie ma. Wędrował po dworcach, a potem nagle przypomniał sobie o nas i przyszedł.

Wiedział, gdzie mieszkała babcia, więc nie miał wątpliwości, że jesteśmy tutaj. Ale skąd miał sumienie, żeby po wszystkim przyjść i prosić o pomoc? Nie mogłam znaleźć słów. Zadzwoniłam do narzeczonego i poprosiłam o wyprowadzenie ojca z domu. Groził nam, powiedział, że nas pozwie.

Ale niczego się nie boimy. Nie jesteśmy mu nic winni. Niech czerpie korzyści, sam sobie na takie życie zasłużył.