Pomiędzy mężczyzną moich marzeń a moją matką, wybrałam matkę. Teraz każdego dnia żałuję, że zdecydowałam się żyć tak, by ją zadowolić

Żałuję, że nie zdawałem sobie z tego sprawy wcześniej! Dlaczego nikt nie podejść do mnie, nie wziął mnie za ramiona i nie potrząsnął słowami: “Musisz żyć dla siebie, a nie dla swojej mamy!”? Być może to pomogłoby mi uporządkować swoje myśli we właściwym czasie, ale nikt nie rozmawiał ze mną w ten sposób.

Kiedy podjęłam dla siebie fatalną decyzję, słyszałam tylko jedno ze wszystkich stron: “jest wielu mężczyzn, ale tylko jedna matka”, “co za niewdzięcznicy mają dzieci, które są gotowe opuścić swoje starsze osoby” i masa innych rzeczy.

Oczywiście teraz zdaję sobie sprawę, że obwinianie kogoś za własne błędy jest bezcelowe. Ale czasami, o zachodzie słońca, miło jest marzyć, że życie mogłoby potoczyć się inaczej.

Po raz pierwszy wyszłam za mąż wcześnie, chociaż w tamtym czasie było to normalne, a nie wczesne. Mój mąż i ja już pracowaliśmy. Miałam dwadzieścia jeden lat, a on dwadzieścia trzy. On służył już w wojsku i pracował w firmie.

Byliśmy zwyczajną rodziną. Jego praca dała mu nawet pokój w akademiku. Żyliśmy jak wszyscy inni. Mieliśmy dwójkę dzieci.

Okazało się, że mój mąż się zakochał. Brzmi to banalnie, ale nie mogłam żyć z mężczyzną, który mnie zdradzał. Wróciłam do matki.

Pomimo że w momencie rozwodu miałam ledwie trzydzieści lat, moje życie osobiste nie układało się najlepiej. Dzieci dorastały, uczyły się, a ja skupiłam się tylko na pracy. To właśnie tam pojawiła się pierwsza iskra!

W naszej firmie pojawił się pracownik oddelegowany z innego miasta. Tadeusz od razu przypadł mi do gustu, jak się okazało, wzajemnie. Tadeusz był wdowcem i mieszkał z synem.

Poczułam się jakbym znów była młoda. Co prawda nie byłam wtedy stara, ale od ostatniej randki minęło całe życie. Byliśmy zakochani! Motyle w brzuchu, kwiaty i spacery do późnych godzin wieczornych.

Spotykaliśmy się przez cały rok. Nie mogłam zostawić dzieci, więc Tadeusz zazwyczaj przyjeżdżał sam. Zostawiał syna z rodzicami.

Syn Tadeusza był również wspaniałym chłopcem. Udało nam się nawet zaprzyjaźnić. Mój syn i córka świetnie się dogadywali z nim i z samym Tadeuszem.

Wydawało się, że to absolutne szczęście. Wszystko układało się tak dobrze! Kochaliśmy się, a nasze dzieci były przyjaciółmi. Pojawiło się pytanie, że czas zakończyć to tajemne spotkania. Byliśmy dorośli i musieliśmy zdecydować, jak rozwinąć nasz związek.

Tadeusz był zamożnym człowiekiem. Miał własne mieszkanie, samochód i nawet domek letniskowy w rodzinnej miejscowości. Jego dochody były wysokie i stabilne. Wszystko wskazywało na to, że ja i moje dzieci powinniśmy do niego przeprowadzić.

Ale wtedy nagle pojawiła się moja matka. Kiedy powiedziałam jej, że Tadeusz i ja zdecydowaliśmy się zamieszkać razem, moja matka zrobiła minę: “Och, dla kogo ty mnie zostawiasz, och, umieram, dzwoń po karetkę!”.

Oczywiście nie mogłam znosić tych codziennych koncertów. Zacząłem namawiać Tadeusza, żeby zabrał mamę z nami. I Tadeusz się zgodził. Powiedział mi, że mnie kocha i zrobi dla mnie wszystko. Ale to moja matka stanęła na przeszkodzie.

Matka zaczęła opowiadać mi te straszne historie o tym, że przeprowadzka jest jak śmierć dla starszej osoby. Tutaj, mówiła, będzie żyła nieco dłużej, ale gdyby pojechała do nieznanego miasta, umarłaby w ciągu miesiąca/

Matka jęczała, ale Tadeusz i ja nadal się spotykaliśmy. Kiedy Tadeusz zrozumiał, że matka nie ustępuje, postawił mi ultimatum: albo się przeprowadzam, albo koniec.

Wybrałam matkę. Nie mogłam jej zostawić. Przecież codziennie nabierała Corvalol i biadoliła, że jak tylko wyjdę z dziećmi, to umrze tego samego dnia. Mieszkałam z matką przez kolejne dwanaście lat.

Teraz od dziesięciu lat mieszkam sama. W moim życiu nie było innych mężczyzn. Moje dzieci dorosły, moja matka odeszła. Każdego dnia kładę się do łóżka i zastanawiam się, jak wyglądałoby moje życie, gdybym wtedy wybrała inaczej?

Wybrałam matkę, poddałam się jej szantażowi i żałuję tego każdego dnia mojej samotności.