Poznawanie córki męża i nie poznawanie syna? Po co?
W banku, stojąc w kolejce do okienka, rozmawiały dwie młode kobiety.
- … W sobotę mi nie wyjdzie, nie dam rady – mówiła jedna do drugiej. – Ale w niedzielę mam czas od samego rana. Mama weźmie maluszka, a mąż pojedzie na urodziny swojej córki z pierwszego małżeństwa. Będzie jej dwanaście lat… Czyli w niedzielę się spotkamy i pójdziemy razem?
- Dobra… Słuchaj, mam do ciebie jedno pytanie – twój mąż, więc ma kontakt z córką, tak? Dobrze zrobiono. A ty masz dobre stosunki z tą dziewczynką? Normalne?
- Ja? Z nią? Nie mam żadnych stosunków! Po co? Nawet jej nie znam, widziałam ją tylko na zdjęciach… Ojciec utrzymuje kontakt – i to wystarczy, skąd mi do tego? On ostatnio też rzadziej się z nią spotyka.
No, w 12 lat to już dla niej nudne, żeby z tatą iść do zoo w weekend. Teraz głównie dzwoni do niej, rzadko się widują. A tu urodziny, specjalna okazja…
- Coś ty? Nie znasz córki swojego męża? No, proszę! Mieszkacie w jednym mieście! Jesteście już trzy lata po ślubie, macie własne dziecko… I do tej pory się nie poznaliście? Czy to twój mąż nie chce cię poznać, czy to ty sama przeciwko?
- Tak, ja nie palę żądzą spotkania. To dla mnie zupełnie obce dziecko. A gdy nasz syn się urodził, powiedziałam to samo – nie będziemy ich łączyć. Różnica wieku duża, dziesięć lat, dzieci nie mają nic wspólnego.
- Poczekaj, a dziewczynka w ogóle wie, że tata ma drugie dziecko?
- Wie. Ale tylko tyle. Mój syn jest jeszcze mały, nie ma pojęcia o istnieniu siostry. A im dłużej nie będzie wiedzieć, tym lepiej, myślę. Tylko nie mów mi o tym “oni to rodzeństwo”!
Ja tego nie rozumiem i nigdy nie zrozumiem rodzin, gdzie wszyscy zbierają się przy jednym dużym stole w święta – byli, obecni, dzieci, wszystko mieszane… To jakieś skomplikowane zagmatwanie! Byli powinni pozostać w przeszłości…
A co o tym myślicie? Czy zstępni z różnych małżeństw powinni się znać i utrzymywać ze sobą kontakty? Czy to prowadzi do czegoś dobrego?
Porzucone dziecko zawsze będzie patrzeć na nowe z zazdrością i zazdrością, a nowej wciąż trzeba to wyjaśnić, żeby zrozumiała…
A może druga żona, która nawet nie pragnie choćby powierzchownie poznać pierwsze dziecko swojego męża i wypracować z nim jakieś relacje, też ma rację? W końcu wiedziała, za kogo wychodzi za mąż.
Więc jeśli jednak wyszła, powinna zaakceptować męża ze wszystkimi dziećmi i problemami i budować swój związek, uwzględniając to, co już istnieje…