Miałem przyjemność uczestniczyć w urodzinach mojego brata. Mój mąż, dzieci i ja zostaliśmy zaproszeni razem.
Całe świętowanie było wspaniałe – wszystko było doskonałe. Chleb podawany na stół był bardzo chwalony, okazał się niezwykle smaczny i aromatyczny, świeży, zdecydowanie nie taki jak ten ze sklepu. Nasza mama szczególnie zachwyciła się tym produktem.
To wszystko wydarzyło się na przekór Nowemu Roku, więc bombardowałem mamę pytaniami, czego chciałaby dostać w prezencie. Ale powiedziała, że nie ma specjalnych życzeń, najważniejsze jest dla niej, że wszyscy jesteśmy razem i spędzamy te święta razem. Postanowiłem więc, że skoro chleb tak jej się spodobał poprzedniego dnia, podaruję jej maszynę do wypieku chleba, niech piecze pyszności tak często, jak tylko zechce.
Spędziła osiem dni na wyborze, porównywaniu wszystkiego. Ostatecznie wybrałem najbardziej atrakcyjny model z wieloma funkcjami, wygodny i piękny. Jednocześnie zakupiłem różne rodzaje mąki, dodatki takie jak rodzynki, orzechy, nasiona i inne składniki. W skrócie, można było od razu upiec wszystko, czego potrzeba, wszystko było w jednym zestawie.
Postanowiłem wręczyć prezenty z lekkim wyprzedzeniem, kilka dni przed uroczystością, aby mama mogła już upiec chleb w piekarniku na stół noworoczny. Była bardzo zadowolona z prezentu, a ja od razu pokazałem jej, jak korzystać z urządzenia.
Nowy Rok minął zgodnie z planem, spędziliśmy go razem. Po kilku dniach udaliśmy się do rodziców mojego męża, którzy mieszkają w innym mieście. Spędziliśmy tam kilka dni, wypoczęliśmy i świętowaliśmy Boże Narodzenie. Po powrocie nadal odwiedzaliśmy mojego brata – z prezentami i życzeniami z okazji minionych świąt. Szczególnie, że mieszkamy blisko siebie.
Pewnego dnia udaliśmy się do kuchni na herbatę i tam zobaczyłem maszynę do wypieku chleba mojej mamy, tę samą, którą dałem jej zaledwie dzień wcześniej. Okazało się, że mama uznała mój prezent za zbyt skomplikowany i trudny w obsłudze, więc wymieniła go na starszy model, który miała już jej synowa! A ta oczywiście się zgodziła.
Zapisałem sobie pierwszą wersję wydarzeń, po czym udałem się do mamy po drugą.
Tam historia była zupełnie inna. Już w dniu naszego wyjazdu od rodziców, na progu pojawiła się sama synowa. Spojrzała na nową maszynę do wypieku chleba i powiedziała, że oczywiście nie jest to odpowiednie dla mamy – jest za duża, wypieka zbyt dużo chleba dla dwóch osób, a ma zbyt wiele funkcji, skoro mama używałaby tylko jednej lub dwóch.
Jak to możliwe? Mój ojciec nawet je chleb codziennie, nigdy go nie ma za dużo. Ale synowa od razu zaproponowała zamianę, mówiąc, że mama tak bardzo lubi chleb wypiekany przez nią, dlaczego by nie dokonać zamiany, która byłaby korzystna dla wszystkich. Po kilku godzinach brat przyniósł swoje stare, zaniedbane urządzenie, w którym można było dostrzec okruchy z poprzednich wypieków.
Byłem bardzo sfrustrowana – poświęciłam tyle energii i czasu na wybór prezentu dla mamy, a teraz został tak po cichu zastąpiony.
Ostatecznie sam wszystko naprawiłem – oddałem synowej jej urządzenie, a nowy piekacz zabrałem dla mamy. Niech żona mojego brata obraża się, ile chce, ale postanowiłem przywrócić sprawiedliwość.
To było po prostu oszustwo – mama sama nie zaproponowała żadnej zamiany.
Nie mogłem znieść tej niesprawiedliwości, zwłaszcza że dotyczyło to mojej mamy. Jaka to wstyd!