Przyjechali do nas przyjaciele, miło spędziliśmy czas. Ale co do spania, skierowaliśmy ich do hotelu

Pewnego razu mieliśmy odwiedziny planowane. Przyjaciele byli w mieście przejazdem, ale chcieli zostać na noc, aby dłużej pospacerować, zobaczyć znane zabytki i nas odwiedzić.

W tamtym czasie mieszkaliśmy w bardzo ograniczonych warunkach, sami ledwo mieściliśmy się w mieszkaniu. Była to mała “jedynka” z mikroskopijną kuchnią i równie mikroskopijnym pokojem.

Gdy rozkładaliśmy kanapy, w pokoju pozostawało tylko tyle miejsca, aby zejść z kanapy i przejść do korytarza. Złożone kanapy dawały iluzję, że w mieszkaniu jest trochę miejsca.

Nasi przyjaciele jeszcze nie byli w tym mieszkaniu, więc nie mieli pojęcia, jak małe to miejsce.

Podczas rozmowy telefonicznej zostali poinformowani, że cieszymy się na ich przyjazd i przyjmiemy ich, ale na noc, przepraszam, nie zaproponujemy im pobytu – nie mamy miejsca na spanie.

Być może gdyby wszyscy leżeli “w stosach” na podłodze, znaleźlibyśmy miejsce.

Przyjechali wieczorem, już czekaliśmy na nich przy nakrytym stole. Miło spędziliśmy czas, ale następnego dnia musieliśmy iść do pracy, więc nie było możliwości dłużej siedzieć.

Pytać wprost: “Gdzie będziecie spać?” było trochę niezręczne. Ale musieliśmy się zebrać i zapytać, w jakim hotelu się zatrzymali?

Okazało się, że nasi przyjaciele wciąż liczyli na to, że “jakoś” pomieścimy się na dostępnej przestrzeni. Chociażby na materacach.

Niestety, nie mieliśmy materacy. Ani miejsca, aby je przechowywać, a tym bardziej rozkładać.

Perspektywa snu we czwórkę na dwuosobowej kanapie również nikogo nie przyciągała, o czym delikatnie zasygnalizowaliśmy. Po tym goście zaczęli szukać hotelu w pobliżu.

Na początku czułam pewien dyskomfort, bo w naszych zwyczajach nie jest przyjęte kierować gości do hotelu, a także oznaczało to dodatkowe koszty dla nich. Ale z drugiej strony – uprzedziliśmy ich, że nie ma miejsca na zakwaterowanie. Tak, okazaliśmy się “nienadającymi się na gości”.

Nie wiem, czy byli obrażeni na nas czy zrozumieli. Ale znaleźli hotel i po spędzeniu czasu razem pojechali tam spać.

Teraz myślę, że naprawdę wygodnie byłoby nawet odwiedzając przyjaciół lub krewnych, nocować w hotelu.

Nie sprawiać nikomu trudności, nie dostosowywać się do harmonogramu dnia i nie stać w kolejce do łazienki. Po prostu przychodzić do nich w gości, aby porozmawiać.

Byłoby wygodnie, gdyby nie finansowa strona, która i tak “uderza po kieszeni” podczas podróży…”