Trzy kolorowe kuleczki. Jak sprzedawca ze sklepu pomógł biednym chłopcom odnieść sukces
Nieopodal mojego domu znajdował się mały przytulny sklepik Waltera. Bardzo lubiłem robić tam zakupy. Miał praktycznie wszystko, czego potrzebowałem na co dzień.
Pewnego razu stałem się świadkiem bardzo interesującej sytuacji. Obok mnie stał dziesięcioletni chłopiec w brudnym ubraniu, a on uważnie przyglądał się słoikowi zielonego groszku.
Miałam wrażenie, że jest gotów połknąć go razem z metalowym słoikiem. Po zapłaceniu za swoje zakupy, skierowałem się do wyjścia i mimowolnie usłyszałem rozmowę chłopca z właścicielem sklepu.
- Cześć, Roger! Wszystko u ciebie w porządku? – zapytał właściciel chłopca.
- Dzień dobry, szanowny panie Walterze! Dziękuję, moje sprawy idą całkiem nieźle. Mój wzrok przykuła ta puszka zielonego groszku. Pewnie jest bardzo smaczny.
- To świeży produkt, dopiero dzisiaj dostaliśmy. A jak się ma twoja mama, Rogerze?
- Bardzo dziękuję, jest na drodze do powrotu do zdrowia.
- To wspaniała wiadomość na poranek. Czy potrzebujesz mojej pomocy, Rogerze?
- Dziękuję, panie Walterze, nie potrzebuję pomocy. Po prostu chciałem popatrzeć na ten groszek.
- A może masz ochotę trochę go spróbować?
- Nie mam na to pieniędzy.
- A może masz coś do zaoferowania w zamian za ten groszek? Dzieci często przynoszą mi kolorowe szklane kuleczki.
- Wie pan, mam jedną taką. Zupełnie mi umknęło.
- Może możesz mi ją pokazać? – zaczepnie zapytał pan Walter.
- Oczywiście. Spójrz, jak pięknie błyszczy na słońcu. Jego niebieski kolor jakby odzwierciedlał niebo. – krzyknął podekscytowany chłopiec.
- Jest wspaniały, nie ma co mówić. Ale ja nie przepadam za niebieskimi kulkami, bardziej podoba mi się kolor pomarańczowy. Urodziłeś się u siebie w domu, może masz kulę właśnie w tym kolorze.
- Wydaje mi się, że w domu mam taką kulkę. Pobiegnę sprawdzić.
- Słuchaj, Rogerze, proponuję ci wziąć ten słoik z groszkiem do domu, a kiedy będziesz przechodził obok mojego sklepu, na pewno przyniesiesz mi tę pomarańczową kulę. Umówieni?
- Czyżby pan żartował?! Dziękuję panu, panie Walterze! To dla mnie takie szczęście! Dziękuję za zaufanie!
Chłopiec natychmiast złapał słoik i uciekł.
Okazało się, że żona pana Waltera obserwowała tę scenę i nic nie powiedziała mężowi. Widziała moje zdziwione oczy i powiedziała:
- W naszym mieście żyje kilku takich nieszczęsnych chłopców. To po prostu straszne! Wiedzą, że mogą wymienić swoje szklane kuleczki u nas na produkty. Mój mąż lubi handlować z nimi, porozmawiać. Robi to z pewnym mistrzostwem.
Ma swoją taktykę. Na początku proponuje dzieciom produkty w zamian za kuleczki. Potem na pewno nie podoba mu się kolor i prosi, aby w domu poszukały dla niego ich ulubionego odcienia.
Chłopcy biorą produkty, ale na następny dzień koniecznie przynoszą obiecaną kulkę. W ten sposób mój mąż wychowuje w nich poczucie odpowiedzialności. I tak trwa przez cały czas. Pan Walter zawsze nie podoba się kolor kulek, a oni muszą go znaleźć i przynieść w zamian za produkty.
Byłem pod wrażeniem serdeczności i mądrości właściciela sklepu. Jego dobre serce mogło ogrzać cały świat. Od tego czasu minęło wiele lat. Wyjechałem do pracy do stolicy, ale zawsze pamiętałem o mądrym mistrzu Walterze. O jego bezpłatnych wydawnictwach produktów w zamian za kuleczki. Dosłownie wczoraj dowiedziałem się o śmierci tego hojnego człowieka.