Tydzień przed ślubem zmieniłam zdanie i żadnej z tego nie żałuję

Miałam 17 lat, kiedy poznałam Sergiusza. Był o 10 lat starszy ode mnie i bardzo przebiegle podrywał.

Po pewnym czasie zrozumiałam, że jestem w nim bezgranicznie zakochana.

W moje 18 urodziny złożył mi oświadczyny. Wszystko było jak należy, z pierścionkiem, kwiatami i pięknymi słowami.

Zgodziłam się, ale postanowiliśmy odłożyć ślub na 8 miesięcy.

Muszę od razu powiedzieć, że moi rodzice nie byli zachwyceni nim. Teraz, z perspektywy lat, rozumiem dlaczego. Ale jako mądrzy ludzie nie narzucali mi swoich poglądów.

Był strasznie zazdrosny i ciągle denerwował mnie swoim zachowaniem.

Potrafił robić awantury, jeśli rozmawiałam z kimś płci męskiej. Awantury były wycieńczające i często zmuszały mnie do wylewania wielu łez.

W college’u, gdzie studiowałam, miałam tylko kobiece grono znajomych, więc moje wyjazdy na naukę przebiegały spokojnie. Ale potem zapisałam się na studia.

Jak pewnie wiecie, studia to nowe kręgi komunikacji, poznawania ludzi i interesujących wydarzeń. A to wszystko Sergiuszowi się nie podobało.

Codziennie coraz bardziej jasno wyrażał swoje niezadowolenie z mojej obecności na uczelni, był zdecydowanie przeciwny moim częstym udziałom w projektach poza nauką, a potem zaczął twierdzić, że nie rozumie, po co mi studia, skoro “kobieta powinna rodzić dzieci i dbać o rodzinę, a nie ćwiczyć swój umysł”.

Złożyliśmy wniosek o rozwiązanie zaręczyn po dwóch miesiącach, jak się należy. Ale nie chcieliśmy wielkiego wesela. Postanowiliśmy wziąć cichy ślub i powiedzieć o tym rodzicom, zapraszając ich na uroczystą kolację.

Dwa miesiące przed ślubem były dla mnie torturą. On męczył mnie swoją zazdrością i jako przyszły mąż próbował mi zabronić spotykania się z przyjaciółmi.

Oczywiście stawiałam opór, ale potem zrozumiałam, że przestałam utrzymywać kontakt z tymi, którzy byli mi bliscy i ważni, ponieważ każde nasze spotkanie prowokowało skandal z Sergiuszem. A skandale i kłótnie były czymś, czego nie chciałam.

Dwa tygodnie przed ślubem zrozumiałam, że umieszczając pieczątkę w paszporcie, nie znajdę szczęścia, pomimo że kochałam tę osobę, ale przeciwnie, stracę przyjaciół, bliskich, nie będę mogła ukończyć edukacji i co za tym idzie, zbudować karierę.

Podjęłam decyzję o rozwodzie.

Było to bardzo trudne, ponieważ byłam emocjonalnie związana i kochałam go.

Rozstaliśmy się. Ale on cały czas dzwonił, przyjeżdżał i namawiał mnie, żebym wróciła.

Mocno upierałam się przy swoim, choć to było trudne.

Teraz rozumiem, że dokonałam właściwego wyboru, tym bardziej, że po pewnym czasie dowiedziałam się, że on zdradzał mnie i zaraz po naszym rozstaniu zamieszkał z inną kobietą, swoją koleżanką z pracy.

Na zakończenie chciałabym powiedzieć, że jeśli mężczyzna cię ogranicza i cię tłamsi – uciekaj od niego jak najdalej. Te związki nie przyniosą ci nic dobrego.