Wydaliśmy naszą córkę za inteligentnego mężczyznę i westchnęliśmy. Myśleliśmy, że będzie szczęśliwa, ale nie mieliśmy pojęcia, w jakim koszmarze przyszło jej żyć
Anna, moja córka, poznała swojego przyszłego męża prawie dwa lata temu. Adam zrobił na mnie dobre wrażenie, gdyśmy się poznali. Ludzie zwykle mówią o takich jak on: inteligentny facet. Ma dobre wykształcenie i przyzwoitą pracę biurową. Jego matka pracuje jako nauczycielka w szkole. Jednak jego ojciec opuścił rodzinę, gdy Adam był jeszcze dzieckiem.
Zawsze myślałem, że dorastanie w niepełnej rodzinie może mieć wpływ na chłopca, ale nie sądziłem, że będzie to wada.
Adam spotykał Annę codziennie po pracy. Zawsze starał się nie przychodzić z pustymi rękami. Przynosił jej tabliczkę czekolady, kwiaty, a nawet gorącą kawę w papierowym kubku z najbliższej kawiarni.
Okres, w którym się poznawali, wyglądał bardzo romantycznie. Chodzili razem, trzymając się za ręce. Mój mąż i ja byliśmy prawdziwie szczęśliwi z powodu naszej córki. Widać było, że Ania i Adam są zakochani w sobie. W rocznicę swojego spotkania Adam oświadczył się Annie. Moja córka była pełna szczęścia i opowiadała wszystkim znajomym o wspaniałym mężczyźnie, jakim jest Adam.
Pobrali się. Po raz pierwszy w życiu moja córka zamieszkała osobno od nas. Anna to niezależna dziewczyna. Pracuje w pracowni krawieckiej. Ma złote ręce, nie tylko w swoim zawodzie, ale w ogóle jest kreatywną osobą. Od dzieciństwa uwielbiała wykonywać rzeczy własnymi rękami. Pięknie rysuje i często sama tworzy nowe szkice dla modeli.
I tak nasza Anna stała się żoną. Staraliśmy się nie wtrącać się w życie młodych ludzi. Nie odwiedzaliśmy jej codziennie, jak robią to niektórzy rodzice. Ale często utrzymywaliśmy kontakt z córką, korespondowaliśmy i dzwoniliśmy do siebie.
Mniej więcej miesiąc później, kiedy się z nimi spotkaliśmy, Anna była nie do poznania. Stała się nerwowa i niespokojna. Kiedy zadawałem jej pytania, robiła niezręczne żarty lub zbywała mnie.
Po pewnym czasie zaczęłam dostrzegać znaczne zmiany w jej wyglądzie. Zniknął całkowicie jej makijaż. Zamiast stylowych ubrań zaczęła nosić prosty.
Anna od młodości uwielbiała nosić sukienki i często sama je szyła. Teraz widziałem ją tylko w dresach i za dużych swetrach. Zrezygnowała z butów na wysokim obcasie na rzecz trampków i tenisówek.
Przez jakiś czas próbowałam tłumaczyć wygląd mojej córki tym, że być może po prostu nie ma czasu dbać o siebie tak jak wcześniej. W końcu mają młodą rodzinę. Ponadto, byli tak bardzo zakochani!
Adam i Anna pewnie nie mogli oderwać się od siebie. Teraz mają tyle wolnego czasu, który mogą spędzać razem. Nie ma czasu na nakładanie makijażu czy nawet staranne ubieranie się.
Tak sobie tłumaczyliśmy z mężem po kolejnym spotkaniu z naszą córką. Przecież to nasze ukochane dziecko. Bolało mnie jednak w sercu i wierzyłam, że jeśli córka ma jakiekolwiek problemy, to powie o nich ojcu i mnie.
Ale wiosną wszystko stało się jasne. To dla Anny zawsze najbardziej intensywny okres pracy. Anna zawsze w tym okresie pracuje w nadgodzinach. Terminy gonią, wszyscy są zdenerwowani. I właśnie wtedy doświadczyła załamania. Tego dnia Anna wyszła z pracy później niż zwykle i odwiedziła nas po pracy.
Siedzieliśmy we trójkę w kuchni, gdy Adam zadzwonił do Anny. Przez cały czas była rozkojarzona i intensywnie pisała coś w wiadomościach. Ale kiedy zadzwonił telefon, Anna zaczęła krzyczeć na męża z wściekłością, jakiej nigdy wcześniej nie widziałem u mojej córki:
– Przyjechałam do rodziców! Do rodziców! Tu nie ma żadnych mężczyzn! Spójrz! – Anna zaczęła skierowywać ekran telefonu w kierunku ojca i mnie. Potem zaczęła wskazywać pod stołem słowami:
– Och, zapomniałam, muszę sprawdzić pod stołem! Może tam mężczyźni się ukrywają! Mężczyźni, wyjdźcie, nie bójcie się!
Potem Anna po prostu odrzuciła telefon, opadła na podłogę i zaczęła płakać. Byliśmy z mężem kompletnie zszokowani tym, co się działo.
Zazdrość. Banalna zazdrość. Anna zaczęła mówić, że nie może dłużej żyć w takim koszmarze. Ciągłe usprawiedliwianie się, udowadnianie,, strach przed przypadkowymi ludźmi, tylko dlatego, że ktoś obcy zapytał o godzinę.
Okazało się, że mąż odbierał każde wyjście Anny z domu jako próbę znalezienia innego mężczyzny. Po tym incydencie Adam wielokrotnie przepraszał córkę. Zasugerował nawet, żeby Anna rozpoczęła terapię u psychologa, aby ratować ich małżeństwo.
Jednak Anna nie zgodziła się na to. Tego dnia nie wróciła do męża. Została z nami. Mojej córce udało się pozostać żoną tylko przez osiem miesięcy.