Dlaczego nie chcę mieszkać z moimi dorosłymi dziećmi i dlaczego uważam, że dzieci w ogóle powinny żyć osobno od rodziców
Kiedy moja córka wraz z mężem znaleźli się na ulicy przez nieuczciwego agenta nieruchomości, zrozumiałe, że przyszli zamieszkać ze mną. Ale gdy nadarzyła się okazja, przenieśli się. Kocham moje dzieci i wnuka, ale uważam, że dorosłe dzieci powinny żyć osobno od rodziców, szczególnie jeśli mają swoją rodzinę.
Wyjaśnię to na swoim przykładzie:
Od ponad 10 lat mieszkam sama. Mam swoje własne rytmy – wstaję i kładę się wcześnie, od 4 rano głośno oglądam telewizję. Gdy wszyscy mieszkają razem, trzeba nawet w takich drobnostkach szukać kompromisu, a przestrzeń nie zawsze pozwala na posiadanie dla każdego swojego pokoju czy telewizora.
Każdy ma różne preferencje żywieniowe. I jeśli tutaj można jeszcze dla każdego gotować osobno, to banalne zakupy, przechowywanie jedzenia w lodówce i nawet sam proces przygotowywania posiłków stają się uciążliwością z czasem.
Różne spojrzenia na życie i codzienne sprawy. Już nie lubię hałaśliwych spotkań i świąt. Dzieci są młode – mają gości, oni sami idą w gości. Nie potrzebuję tego.
A przede wszystkim, w każdej rodzinie zdarzają się kłótnie i niezależnie od tego, której strony się przychylę, jako matka, będę żałować za swoje dziecko w każdym przypadku. Nie chcę tego widzieć ani słyszeć. Oni się pokłócili, a zaraz się pogodzili, a ja wciąż będę miała osad w duszy.
Nawet mieszkając osobno, nie narzucam się zbędnymi pytaniami czy radami. Opowiedzą, a jeśli potrzebują pomocy, sami zapytają. Jestem szczęśliwa widząc moje dzieci, nawet jeśli tylko jeden dzień, nawet z noclegiem, ale mieszkać z nimi pod jednym dachem, już nie chcę.
Nie wiem, ile jeszcze żyję – może 10 lat, może 20, a może rok. I ten czas chcę przeżyć tak, jak ja chcę.