Kiedyś pewna bardzo dobra dziewczyna przestała być dobrą. Dokładniej rzecz biorąc – przestała być wygodna, co spowodowało utratę miana „wzorowej dziewczyny roku”.
W oczach społeczeństwa stała się niewdzięczną nikczemnością i materialistyczną zarazą. Przecież przez całe życie dumnie dźwigała na ramionach „szacunek” otoczenia i w zaledwie kilka sekund to wszystko się zawaliło…
Wystarczyło tylko stać się sobą, przestać uginając się pod obłudnym światem.
I niby nic się nie zmieniło, może tylko spojrzenia stały się „dojrzalsze”. Ale opinii publicznej to wystarczyło, aby narodził się sakralny mantr: „Bardzo się zmieniłaś”.
Wystarczyło tylko przestać znosić nieproszone rady i wyrzuty sumienia. Warto było zacząć mówić prawdę w twarz.
Warto było chcieć ubierać się, jeść, malować tak, jak się chce, a nie tak, jak nakazuje schemat. Warto było zacząć żyć dla siebie: tak jak się chce, gdzie się chce i z kim się chce.
Kiedyś dziewczyna zrozumiała, że rejestracja małżeństwa nie jest miernikiem szczęścia; że wiek nie gwarantuje rozsądku; że mężczyźni nie zawsze są silniejsi od kobiet, a częściej są słabsi; że w tym życiu można polegać tylko na sobie; że ci, których uważa się za „złych”, w rzeczywistości okazują się najlepszymi; że wielu gra w miłość, nie umiejąc kochać; że trzeba stale się uczyć, a pracę można zmienić w każdej chwili; że warto głaskać kota bardziej niż „prasować” koszulki; że trzeba realizować nie czyjeś marzenia, ale dążyć do swoich celów.
Myślisz, że ta historia zakończyła się źle? Zgadza się, ale tylko źle dla innych. A dla samej dziewczyny to wszystko dopiero się zaczynało…