Poszłam do koleżanki na obiad! Zgubiłam czas przerwy i poszłam głodna. Nie wiem teraz, jak rozmawiać z tą panią

Weronika zatrudniła się u nas na zastępstwo za Natalię na urlopie macierzyńskim, i staliśmy się mocnymi przyjaciółkami. No i z Justyną też się jakoś zaprzyjaźniłyśmy, w końcu nic nie miałyśmy do podziału.

Na początku wspierałam ją, pomogłam jej zaaklimatyzować się w zespole, a Weronika odpłaciła mi tym samym. W pracy wzajemnie sobie pomagaliśmy i mogliśmy się wygadać. Chodziłyśmy razem na obiad, zajmując dla siebie miejsce. W naszej firmie jest mała stołówka, ale polityka firmy dobrze odnosiła się do tych, którzy przynosili obiad z domu, jedli zdrowo.

W tym dniu nie przyniosłam nic ze sobą, a nie miałam ochoty na bułki z bufetu, marzyłam o gorącej zupce. Nawet pomyślałam, żeby pobiec do najbliższej kawiarni. A tu Weronika zaraz do domu pójdzie, ona tu w tym samym budynku mieszka.

  • Wczoraj ugotowałyśmy zupę, taka pyszna, z kurczaka wiejskiego! Chodź, starczy dla ciebie też!

Trochę się zmieszkałam, jeszcze nie byłam u koleżanki w domu. I od razu na zupę, nie lubię chodzić z pustymi rękami. No cóż, kupiłam słodycze dla jej dziecka, ciastko do herbaty, i poszłyśmy z Weroniką jeść zupę.

Na kuchni stały już talerze z niewypitym obiadem, wygląda na to, że rano nie zdążyli posprzątać. Ale po co stać w białym fartuchu, ja sama nie zawsze daję radę. Weronika postawiła garnek na rozgrzewanie, pachniało po prostu niesamowicie! Mój żołądek już skomleł z niecierpliwości, faktycznie, kurczak z wsi nie jest równy plastikowym, pozbawionym smaku brojlerom.

Ale potem stało się coś dziwnego.

Zupa się zagotowała, zapachniała, zaraz przekipi. Koleżanka wyłączyła kuchenkę, wzięła talerz z niedopitą zupą ze stołu. Wlała tam jeszcze resztę z garnka i postawiła przede mną na stole.

Byłam tak zdumiona, że nawet nie zrozumiałam, czy ona poważnie czy żartuje? Żeby mi było żal wyrzucać jedzenie? Może to jest normalne u ludzi, a ja jedyna nie wiem?

Ostrożnie przesunęłam talerz, mówiąc, że apetyt mi przeszło. Boli mnie głowa, trzeba na powietrze.

Wybiegłam z domu w złym humorze, poszłam do kawiarni, jak planowałam. Teraz nie wiem, jak się komunikować z tą panią.