Wszystko było dobrze, dopóki krewni nie zaczęli ingerować w moje związki, ale gdy moim sprawami zajął się ojciec – nadeszły kłopoty
To smutna historia mojego życia. Kiedy miałam 18 lat, zakochałam się mocno w chłopaku, który był trochę starszy ode mnie. Wtedy studiowałam na drugim roku na uniwersytecie.
I tu moi rodzice zaczęli się wtrącać w moje związki – najpierw mama, a potem dołączył tata. Kavalier im się nie spodobał – był takim samym studentem jak ja.
Za każdym razem, gdy wychodziłam na randkę, mama wywoływała histerię i mówiła, że jeszcze “za młoda na randkowanie”. Tak, rozum miałam na głowie, więc żadnych wnuków jej nie przyniosłabym…
Gdy mój ojciec zaangażował się w moje sprawy – nadeszły kłopoty. Rozmawiał nie ze mną, a z moim chłopakiem. Co mu naprawdę powiedział, nie wiem. Może nigdy się nie dowiem. Ale chłopak zerwał ze mną parę dni po rozmowie z ojcem. Strasznie się pokłóciliśmy, zarówno ja z chłopakiem, jak i z rodzicami. Potem nadszedł sesja, trzymała mnie do końca, ale życie nadal toczyło się swoim rytmem. Minął rok. Kolejny rok. Podjęłam pracę. Przy pierwszej okazji przeprowadziłam się do Kijowa. Było mi ważne, żeby rodzice przestali kontrolować. Miałam tego dosyć. Później zmieniłam pracę, uzbierałam pieniądze. Teraz prawie spłaciłam kredyt hipoteczny. Żyję więc sama.
Smuci mnie to, że przez ten czas nie pokochałam nikogo więcej. Były próby budowania związków, ale nie czułam żadnych uczuć do mężczyzn. Rozchodziłam się. Nie chcę żyć z osobą, którą nie kocham.
Ale teraz matka zaczęła inaczej rozmawiać, pyta o wnuki. Podobno wszystkie moje rówieśniczki mają dzieci, a ja tak żyję bez dzieci.
Do diabła! Nie mam 18 lat! Chciałabym mieć dzieci, ale tylko z tym, kogo kocham. A naprawdę kochałam tylko raz.