Znak, że dana osoba nie jest kochana. Historia kelnerki

Kiedy ktoś jest wykorzystywany, nie jest kochany. Gdy nie ma znaczenia, jak osoba się czuje lub czy posiada środki do zaspokojenia potrzeb innych, to nie jest przejaw miłości. Nawet jeśli słowa mówią coś innego. Mogą zdawać się być dobrze traktowani: uśmiechy, przytulanie, pocałunki. Lub słowa o miłości.

Najsmutniejsze jest to, że osoba ta może tego nie zauważać. Przecież jest zakochana! Zwłaszcza jeśli jest niedoświadczona. Bywa przytłoczona swoim uczuciem lub rozbraja ją własna życzliwość…

Pewna kelnerka opowiedziała mi o pewnym zdarzeniu w małej kawiarni w nadmorskim miasteczku. Cyklicznie pojawiali się tam młody mężczyzna i młoda kobieta. Mieszkańcy wiedzieli o nich wszyscy. Było wiadome, że ten młody człowiek to student. Studiował i po skończeniu zajmował się pracą w magazynie. Miał trzech młodszych braci i siostrę, ale nie miał ojca, matka wychowywała ich sama.A młody mężczyzna był niezmiernie zakochany w dziewczynie, z którą przychodził do kawiarni.

Dziewczyna była zupełnie przeciętna. Jasna karnacja, modnie ubrana – tyle można o niej powiedzieć. W każdą sobotę ich stolik uginany był od przekąsek i napojów, które dziewczyna zamawiała. Życzyła sobie jedzenie i picie, z rzeczy zwykłych i drogich. A młody mężczyzna płacąc za wszystko. Chociaż wiele potraw pozostało niezjedzonych.

Dziewczyna wybierała tylko to, co najdroższe. Młody mężczyzna niemal tracił równowagę ze zmęczenia. Jego ramiona drżały od wytężonej pracy, którą wykonuje w nocy. Jego oczy były ledwo otwarte… A dziewczyna kontynuowała zamawianie. Jedzenie, picie, próbowanie…

Kelnerka wiedziała, że z tego nic dobrego nie wyjdzie. Dziewczyna nie darzyła sympatią studenta.

Patrzyła na tego młodzieńca z wyrozumiałością. Wszyscy inni także z szkodą obserwowali tę dziwną ucztę. Student zamówił sobie filiżankę kawy. Tłumaczył, że nie jest głodny. Jedzenie jadł w pracy…

W rzeczywistości nic dobrego się nie stało. Dziewczyna wykorzystała studenta, czerpiąc z niego spore sumy pieniędzy, a on zaciągnął największy możliwy kredyt. Pożyczył najwięcej, na co go było stać. A potem już nigdy nie pojawił się w kawiarni. Opowieści mówią, że musiał porzucić studia.

To smutne doświadczenie obserwować. I smutno zdać sobie sprawę, że nie ma sensu mówić komuś, że jest niewłaściwie traktowany, wykorzystywany lub obojętnie traktowany… Taka osoba widzi wszystko przez pryzmat własnej miłości lub dobroci. A jest jeszcze bardziej skłonna do obrony tych, którzy powolnie wybierają oliwki z drogiej sałatki. Lub leniwie turlają się na krześle, dyndając nogami…

Często wracam myślami do opowieści tej kelnerki. Do nakrytego stołu pełnego smakołykami. I młodego mężczyzny zakochanego wyczerpaniem, którego spojrzenie nie odrywało się od dziewczyny. Która go nie kochała. Nie wiadomo, co jest trudniejsze: zdawać sobie sprawę, że jest się wykorzystywanym i niekochanym. Albo oddać ciężko zarobione pieniądze na oliwki i koktajle, które inna osoba opieszało się konsumować.

Jeśli to widzisz i jeśli zależy ci na osobie, która płaci za bankiet, po prostu stań obok. Nadejdzie taki moment, kiedy ta osoba będzie potrzebować twojego wsparcia. Prawdziwego przyjaciela lub kochającej osoby. To często się zdarza, kiedy skończą się pieniądze. Albo zdrowie. A ta osoba, na której postawiono, odchodzi, wycierając tłuste usta i żując resztki jedzenia, bo nie ma już nic do zabrania.