Chcecie pieniędzy? To wzińcie z tych, które podarowaliście nam na ślubie. Och, zapomniałem. Przecież nawet grosza nam nie daliście!

Długo to nosiłem w sobie, ale nie mogę już milczeć. Wydaje mi się, że mojej teściowej czegoś brakuje.

Ma dwójkę dzieci: Ola, moją żonę, i Mateusz. Zawsze zauważałem, że traktuje Mateusza lepiej. Zawsze mu pomaga, podpowiada i pożycza pieniądze, kiedy bardzo potrzebuje. Czasem wydaje się, że niechcący musi wkładać swoje “pięć groszy”.

Co więcej, Luba traktuje Olę znacznie gorzej. Nie ma dnia, żeby nie zadzwoniła do mojej żony z jakimiś pretensjami. Wydaje się, że niechcący musi wkładać swoje “pięć groszy”.

Co więcej, Luba Dmitriwna zawsze mówiła, że Ola to beztroska dziewczyna, córka i matka. Chociaż, przepraszam was, pracuje na dwóch etatach, utrzymuje dom w porządku i opiekuje się dziećmi. Ale i tak nie dorasta do pięt Mateuszowi, który tylko potrafił wydawać pieniądze swoich rodziców.

Na początku wszyscy mówili mi, że wymyśliłem ten problem z palca, bo wszystkie matki bardziej martwią się o synów. Ale po naszym weselu wielu opowiedziało się po mojej stronie.

– Dzieci, bądźcie szczęśliwi! – zaczęła mówić toast Luba Dmitriwna. – Wiem, że życie małżeńskie to trudna sztuka. Dlatego daję wam nieoceniony skarb – encyklopedię młodej rodziny!

I to wszystko. Wręczyła nam zwykłą, słabą książkę. Goście zaczęli krzyczeć, żebyśmy przewertowali strony. Myśleli, że spadną z nich pieniądze. Ale nic takiego się nie stało. Po prostu książka. I nic więcej.

Moi rodzice, którzy podarowali nam samochód i opłacili wesele, stali w szoku. To nie dziwne, bo wcześniej Mateuszowi na ślub dała mieszkanie zamiast pieniędzy. A potem się rozwiedli po roku.

Od tego czasu moje stosunki z Lubą Dmitriwną tak się popsuły, że dalej nie da się tego naprawić.

A teraz niedawno przyszła do nas w gości, milczy i nie mówi nic złego.

– Czego już chcesz? – zapytałem, bo od razu poczułem, że coś jest nie w porządku.

– Potrzebuję pieniędzy, muszę pożyczyć od kogoś, a Mateusz nie chce mi dać. Nie dużo, tylko kilka tysięcy – powiedziała teściowa spokojnie, srapiąc herbatę.

Co tam można powiedzieć. Powiedziałem jej wszystko, co przez te lata nazbierało się we mnie. I sprawa nie dotyczyła pieniędzy! To po prostu musi być w głowie, żeby całe życie mieszać się w sprawy córki, a potem nagle przypomnieć sobie, że nie jest taka zła?

Żona mówi, że przesadziłem. Ale uważam, że zrobiłem wszystko dobrze!

A po czyjej stronie jesteście?