Mam 60 lat i zdaję sobie sprawę, że trudno jest mi dogadać się z moimi dziećmi. Kiedy byłam z córką, mój syn ożenił się i sprowadził do domu swoją synową. Wróciłam i czuję, że nie jestem tu mile widziana
Mam 60 lat i zdaję sobie sprawę, że trudno mi nawiązać dobre relacje z moimi dziećmi; po prostu nie wiem, co robić i jak się zachowywać.
Mam dwoje dzieci: starszą córkę, która ma 36 lat i mieszka w stolicy z trójką wnuków, oraz syna, który ma 30 lat i jest żonaty. Bardzo ich kocham, ale muszę przyznać, że wychowałam ich na egoistów. Coraz częściej czuję, że moje dzieci mnie po prostu wykorzystują.
Wychowywałam je sama, ponieważ rozwiedliśmy się z mężem, gdy dzieci były jeszcze małe. Wydawało się, że żyjemy sercem w serce, ale nagle znalazł sobie kogoś innego.
Rozwód był dla mnie trudnym okresem, szczególnie ze względu na moje dzieci – mój syn miał wtedy 7 lat i potrzebował ojca. Mój mąż sam się martwił, ale i tak wybrał inną kobietę. Zostawił nam jednak swoje dwupokojowe mieszkanie i regularnie płacił alimenty.
Czasami rozmawiam z nim, głównie o naszych dzieciach, ale on jest teraz szczęśliwy ze swoją drugą rodziną, więc staram się nie zawracać mu głowy niepotrzebnie.
Odkąd odszedł, starałam się zastąpić naszym dzieciom zarówno matkę, jak i ojca. Prawdopodobnie martwiłam się o nie tak bardzo, że poświęcałam im cały swój czas i spełniałam ich życzenia.
Moja córka chciała uczęszczać do klubów, więc pozwoliłam jej na to, odwoziłam i opłacałam, choć często zmieniała zainteresowania. Chciała również drogie sukienki, więc kupowałam je, a także zechciała najlepszą sukienkę na ukończenie szkoły. Mój syn potrzebował drogiego komputera, drogich rzeczy i roweru, więc też mu to zapewniłam.
Pracowałam na dwóch etatach, a były mąż zaangażował się finansowo, aby zapewnić dzieciom wszystko, czego potrzebują. Córka zaczęła studia w stolicy i wzięła na to kredyt, który pomogłam jej spłacić. Niestety, zrezygnowała z edukacji, wyszła za mąż, urodziła trójkę dzieci i uznała, że nie potrzebuje dalszego kształcenia.
Jej mąż okazał się mniej chętny do pracy i żyli z pieniędzy jego rodziców, co było jedynym źródłem utrzymania. Trzecie dziecko urodziło się, gdy właśnie przeszłam na emeryturę, więc córka poprosiła mnie o pomoc w opiece nad wnukami, aby mogła iść do pracy. Jak mogłam jej odmówić?
W mieszkaniu został tylko mój syn, a ja pojechała do córki. Na początku wydawało się, że są wdzięczni za moją pomoc, ale z czasem zmienili się wobec mnie. Stali się wymagający, krytykowali moje działania, twierdząc, że źle zajmuję się wnukami.
W pewnym momencie zrozumiałam, że sytuacja stała się nie do zniesienia. Postanowiłam wrócić do swojego domu, ponieważ mieszkanie razem z córką tylko pogarszało nasze relacje. W czasie mojego pobytu w stolicy mój syn oficjalnie sformalizował swój związek ze swoją dziewczyną, a teraz moja synowa mieszka w moim mieszkaniu.
Oczywiście nie byli przygotowani na mój powrót, i byli bardzo niezadowoleni z mojej obecności. Kiedy przyszłam, zauważyłam, że synowa przejęła kontrolę nad moim domem i nie zważa na moje potrzeby.
Czuję się źle, ponieważ mój syn zawsze stoi po stronie swojej żony, a od samego początku mówi mi, żebym nie wtrącała się w ich życie rodzinne. Czy nie mam prawa do wyrażania swojego zdania we własnym domu?
W efekcie mam gdzie mieszkać, ale czuję się albo jak służąca, albo jak ktoś zbędny. Moja córka traktuje mnie podobnie, a nawet gorzej, i z pewnością nie zamierzam wracać do stolicy.
Nie mam dokąd pójść, nie mogę wyrzucić syna, ale nie umiem sobie poradzić z synową. Zadzwoniłam do siostry ze wsi, a ona mi powiedziała: “Wyrzuć młodych z domu!”. Dla niej to może być łatwe, wszyscy żyją osobno, ma swojego męża. Ale co mam zrobić ja? Gdzie ich miałbym wysłać? To trudne czasy, nie mają nawet środków na wynajęcie własnego mieszkania. Bardzo mnie to ciąży, nie widzę wyjścia.
Nigdy nie przypuszczałam, że będę miał takie problemy z własnymi dziećmi. Czy jestem naprawdę taka zła, czy może źle wychowałam moje dzieci?