Szwagrowie nie brali udziału w organizacji wesela, przyszli tylko jako goście i nic ponadto. Dosłownie tydzień po ślubie, teściowa powiedziała mi, że wesele było w porządku, ale u jej siostry było lepiej

Szwagrowie nie brali udziału w organizacji wesela, przyszli tylko jako goście i nic ponadto. Dosłownie tydzień po ślubie, teściowa powiedziała mi, że wesele było w porządku, ale u jej siostry było lepiej. Co miały znaczyć te słowa? Nie wiem. Być może chciała nimi skrzywdzić. Nie zwracałam uwagi na jej słowa.

Moje relacje z teściową nie były idealne. Na spotkaniach uśmiechaliśmy się do siebie, ale nie mogliśmy znieść siebie nawzajem. Według niej nie byłam odpowiednią kobietą dla jej syna. Ale mimo to wesele się odbyło.

Rodzice mojego męża nie angażowali się w organizację wesela, przyszli tylko jako goście i nic więcej.

Dosłownie tydzień po ślubie teściowa powiedziała mi, że wesele było w porządku, ale u jej siostry było lepiej. Do czego miały prowadzić te słowa? Nie mam pojęcia. Być może chciała mnie nimi urazić. Nie przywiązywałam wagi do jej słów.

W dalszym życiu rodinnym dla mnie liczyło się tylko samopoczucie męża.

Na innych członków rodziny nie zwracałam uwagi. Ale nastrój mojego męża zależał bezpośrednio od spotkań z jego matką. Po takich spotkaniach był zły i wyładowywał to na mnie. Pojawiły się pretensje.

Później zrozumiałam, że teściowa opowiadała mu samej, że jestem złą gospodynią, krytykowała mój wygląd i charakter. Później mąż ochłodził się wobec mnie. Ale ja, jak wcześniej, chciałam zachować rodzinę. Ale moje próby spełzły na niczym.

Rozstaliśmy się.

Tydzień po rozwodzie dowiedziałam się o ciąży. Dziecko było długo wyczekiwane. Zdecydowałam się na jego urodzenie. Nie pojednaliśmy się z mężem. Stawał się coraz bardziej agresywny. Ale z czasem zniknął z mojego życia. Teściowej także nie zależało na swoim wnuku.

I oto po kilku latach nadszedł ten sam moment, który tak długo sobie wyobrażałam. Zadzwoniła do mnie teściowa. Byłam w szoku po tym telefonie. Wiele razy wyobrażałam sobie ten moment i próbowałam, co powinnam powiedzieć.

Ale kiedy podniosłam słuchawkę, straciłam zmysły. Słyszałam cichy głos proszący o przebaczenie. Teściowa szeptała słowo „przebacz, przebacz nam, proszę, dla Boga”. Odpowiedziałam, że nie trzymam urazy i dawno już wybaczyłam.

Wtedy to tak właśnie było. Ale teściowa mówiła tylko słowo „przebacz”. Zapytałam, czy jest z nią wszystko w porządku. Ale nie usłyszałam odpowiedzi, tylko dzwonienie w słuchawce.

Następnego dnia dowiedziałam się od naszej wspólnej znajomej o życiu byłych krewnych. Okazało się, że była teściowa leży w szpitalu psychiatrycznym. Rzadko kto do niej przychodzi.

Były mąż od dawna mieszka w innym mieście, ma dobrą pracę, możliwości, mieszkanie i samochód. Ale jest nadal samotny. Nie zdołał zbudować swojego osobistego życia.

Zrobiło mi ich szkoda. Zebrałyśmy się razem z synem i pojechaliśmy do szpitala psychiatrycznego. Wchodząc do sali, zobaczyliśmy małą, wychudzoną staruszkę. Na jej twarzy pojawiły się łzy. Wstała na kolana.

Nie, nie była obłąkana, po prostu okazała się dla nikogo niepotrzebna. Syn dawno już zapomniał o drodze do swojej matki, a teraz wyglądała na naprawdę nieszczęśliwą kobietę.

Kiedy wychodziliśmy, usłyszałam od niej, że teraz jest jej łatwiej żyć i może spokojnie umrzeć. A ja obiecałam, że przyjdę do niej jeszcze raz.