Zanim przyjechaliśmy, moja teściowa założyła zamki we wszystkich drzwiach. Jeśli tak nas witają, to już tu nie wrócimy
Nigdy nie odwiedziliśmy mojej teściowej jako rodzina. W ciągu pięciu lat małżeństwa tylko mój mąż odwiedzał teściową, a ja najpierw nie mogłam jechać, bo źle się czułam, potem dlatego, że dziecko było za małe, a teściowa mieszkała dość daleko.
W tym roku nasz syn skończył cztery lata i przestał mieć chorobę lokomocyjną w komunikacji miejskiej, więc zdecydowaliśmy się na tę wycieczkę.
Teściowa bardzo namawiała nas na przyjazd, obrażając się, że moi rodzice widują wnuka codziennie, podczas gdy ona widziała go raz osobiście, kiedy nas odwiedziła, a resztę czasu tylko na wideo.
Teściowa mieszka we własnym domu, więc nie spodziewałam się problemów z zakwaterowaniem. W zasadzie ich nie było, ale martwiło mnie co innego.
W domu teściowej były zamki na wszystkich drzwiach, oprócz pokoju, który nam przydzielono i toalety. Zwykłe kłódki, do których komplet kluczy teściowa trzymała przy sobie.
Reakcja mojego męża jasno pokazała, że była to innowacja w domu mojej teściowej, ponieważ zapytał, dlaczego moja mama założyła zamki. Nigdy wcześniej się to nie zdarzało.
Teściowa zawahała się chwilę, po czym powiedziała coś o tym, że tak będzie bezpieczniej dla dziecka. Widząc sceptyczne spojrzenie syna, teściowa nagle się rozzłościła.
– Dlaczego musisz chodzić po całym domu? Masz swój pokój i to jest w porządku!
Zabolała mnie postawa teściowej. Okazuje się, że nam nie ufa. Chociaż jeśli nie chciała, żebyśmy chodzili po domu, to wystarczyło po prostu zapytać.
A dla bezpieczeństwa dziecka, o którym mówiła teściowa, logiczniej byłoby założyć zamek w kuchni, gdzie jest dużo przedmiotów do cięcia i przekłuwania, oraz w toalecie, bo teściowa ma tam różne substancje czyszczące, które mogą sprawiać kłopoty w dziecięcych rączkach.
Mężczyzna był wyraźnie zawstydzony zachowaniem mamy, ale postanowiłam nie pogarszać sytuacji. Udawałam, że wszystko jest w porządku, choć w głębi serca było mi nieprzyjemnie. Ogólnie wakacje u teściowej były jak bycie szpiegiem w obozie wroga.
Ciągle patrzyła gdzie idę, pytała co robię, po co przyszłam do kuchni. Bardzo mnie to irytowało, bo wyraźnie pachniało podejrzliwością, a nie troską.
Cały czas myślałam, że gdyby teściowa chciała, to w ogóle nie wpuściłaby mnie do domu i kazałaby mi opróżniać kieszenie za każdym razem, gdy wychodzę z pokoju.
Zamiast dwóch tygodni, zostaliśmy tam tylko tydzień. Mąż później przeprosił za zachowanie matki, ale co mi dały jego przeprosiny? Nie obraziłam się na męża, ale więcej nie odwiedzę jego matki.
Być może, gdy dziecko podrośnie, pozwolę jej i jej mężowi odwiedzić babcię, ale na razie niech chodzi po domu w spokoju, bo musi być zmęczona ciągłym szukaniem odpowiedniego klucza, gdy chce pooglądać telewizję.