Kiedy właśnie wychodziłam za mąż, mama powiedziała mi:
“Dom rodziców to twój dom. Ale chcę, żebyś wiedziała, że możesz wrócić tu z rzeczami tylko raz. Będziecie się kłócić, wyzywać, a może nawet bardzo poważnie. Ale wrócić “do mamy” będziesz mogła tylko raz – na zawsze. Bieganie tam i z powrotem to nie opcja. Dlatego za każdym razem, kiedy będziesz chciała powiedzieć “Odchodzę od ciebie”, pamiętaj: odchodzisz na zawsze. Jeśli nie jesteś gotowa na to – nie jesteś gotowa na małżeństwo. Wtedy to brzmiało surowo, ale po latach mogę powiedzieć, że to bardzo słuszna rada. Nie można ulegać pokusie ucieczki. Problem trzeba rozwiązywać z tą osobą, z którą się pojawił, czyli z mężem.
Drugi moment: problem trzeba rozwiązywać. Czyli rozmawiać, dyskutować, argumentować. Ale absolutnie nie wyobrażać partnerowi. “Patrzyłeś na mnie w taki sposób, że od razu wszystko zrozumiałam” – to nie działa. Tylko rozmawiajcie, czasem długimi i trudnymi rozmowami, ale mówcie wszystko, nie oczekując, że partner “sam zrozumie” lub “no przecież to oczywiste”. Mówcie, co dokładnie nie spodobało się w danej sytuacji, co wywołało irytację, jak można było postąpić inaczej niż niezadowolony partner – konkretnie, punkt po punkcie, i w każdym punkcie – jak można to poprawić lub naprawić. Nie próbujcie zgadywać, nie stosujcie do siebie doświadczenia koleżanki, scenariuszy z filmów ani żadnych innych trików. Tylko rozmawiajcie i słuchajcie. To drugie jest ważniejsze.
Trzeci moment: jesteśmy równi we wszystkim, i w każdej sytuacji omawiamy nasze działania jako równoprawni partnerzy.
Czwarty: nie ma męskiej i żeńskiej sfery odpowiedzialności. Nie ma męskich i żeńskich obowiązków. Kto może, komu zależy – ten to robi. Priorytetem jest jakość. Czyli kto lepiej myje naczynia – ten je myje, kto lepiej prasuje – ten prasuje, kto lepiej zarabia pieniądze – ten zarabia pieniądze.
Piąty: nie wynoszenia brudów z domu. To brzmi staroświecko, ale działa. Dopóki nie zostanie podjęta decyzja “rozstajemy się, rozstajemy się, rozjeżdżamy się” – wszystkie problemy pozostają w domu. Żadnej mamie, żadnej przyjaciółce, ani, nie daj Boże, mediom społecznościowym (na szczęście nie było ich 17 lat temu). Nigdy nikomu nigdy nie mów, “mój mąż to skurwysyn”, nawet jeśli właśnie tak myślisz. Bo zarówno ty ochłodniesz, ty się pogodzisz, a otoczenie będzie myśleć, że on to skurwysyn (jeśli jesteś po jego stronie) lub że ty żyjesz z takim skurwysynem (jeśli jesteś obiektywna), albo że skłamałaś o świętej osobie (jeśli jesteś po jego stronie). Nigdy nikomu nigdzie nie narzekaj na swojego męża. No, poza lekarzem, jeśli doszło do tego.
Szósty: pieniądze w rodzinie są wspólne. Dla wszystkich. Bez względu na to, kto zarobił. Są rodzinne. Duże wydatki są uzgadniane, małe – na wolę stron. Ale nikt i nigdy nie może powiedzieć “nie dam pieniędzy” ani pytać “gdzie pieniądze poszły”. Tutaj nie biorę pod uwagę sytuacji, gdy jedna z osób jest uzależniona i gotowa jest na to wydać wszystko, to jest patologia, poza dyskursem. W innych sytuacjach pieniądze zawsze są wspólne.
Siódmy, wynikający z ósmego. Rozwiązujcie wszystkie konflikty i sporne sytuacje na miejscu. Natychmiast. Bez żonglowania myślami, rozważaniami tygodniami, nagromadzeniem. Jeśli zrobiło się niewygodnie, przykro, zazdroszcząco, samotnie, niedocenianie – otwórz usta i powiedz.
Ósmy. Nie manipulować. Nigdy nie robić czegoś w nadziei na coś. Nie tkajcie intryg. “Zgadnij, co chcę na Dzień Kobiet” – nie ma, nigdy. Prostota, szczerość, “Podaruj mi bukiet z 13 goździków jutro”. “Chcę w prezencie nową marynarkę i portfel”. Im prostsze – tym lepiej. “Pójdę na babski wieczór do koleżanki, wrócę nad ranem”. “Mamy firmowy wieczór, będę śpiewać w karaoke, może zostanę u Was”. Bez sprytu, bez kombinowania, bez zagadek.
Dziewiąty, wynikający z ósmego. Ufajcie sobie. Jeśli jestem chora, wiem, że mogę poprosić o miskę, do której będę wymiotować. I będę czyścić ciało chorego męża, jeśli zajdzie taka potrzeba. I jeśli coś strasznego z nim się stanie. Jesteśmy razem w radości i smutku. On wie, że golę nogi, a ja wiem, gdzie ma otarcia.
No i dziesiąty, dla równowagi. Zawsze wiedzcie i pamiętajcie, że jutro wszystko może się zmienić. Nigdy nie polegajcie na kimś całkowicie, nie oddawajcie swojego życia komuś. Zawsze myślcie, co zrobicie, jeśli jutro go nie będzie. Zawsze pamiętajcie, że jutro możecie nie być. Bez względu na powód: cegła na głowę, choroba, inna osoba, nagła emigracja, nie ma znaczenia. W każdej chwili możesz zostać sama, i powinnaś budować swoje życie tak, żeby poza partnerem było coś jeszcze. Nie tracicie przyjaciół, nie zaplątujcie się w partnera, nie uzależniajcie się finansowo, nie delegujcie niczego całkowicie. Zawsze pamiętajcie, że jesteście sami w sobie osobami, które z własnej woli żyją w małżeństwie z tą osobą. A on jest sam w sobie osobą, która również żyje w małżeństwie z tobą, równie dobrowolnie.