– Co za teściowa?! Nie wpuścę jej na próg mojego domu! A wnuczkę zobaczy tylko na zdjęciach – i to nie zasłużyła

– Po prostu nie mogę tego zrozumieć – mówi 50-letnia Anna Nowak. – Ciągle się dziwię: rodzice Krzysztofa mają dwie mieszkania. W jednym mieszkają, a drugie wynajmują. A ich syn spłaca kredyt i mieszka razem z teściową, żoną i małym dzieckiem w ciasnym mieszkaniu. Czy to normalne?

Przez rok, gdy się spotykali, Agnieszka i Krzysztof spędzili razem sporo czasu. Chodzili do teatru, spacerowali po parku, jeździli na działkę Krzysztofa. Ale gdy wracali do domu, wracali każde do swojego mieszkania.

Rodzice Krzysztofa byli dość zamożnymi ludźmi. Tata pracował jako prawnik w dużej firmie, a mama była księgową. Zarabiali dobrze, każdy miał swoje własne auto. Oprócz swojego trzypokojowego mieszkania mieli także dwupokojowe, które mama Krzysztofa niedawno odziedziczyła. Oprócz tego mieli duży domek na wsi, tuż przy wyjeździe z miasta. W domu były wszystkie udogodnienia, można tam mieszkać przez cały rok.

– Nie pytałam specjalnie o ich sytuację finansową – wyjaśnia Anna Nowak. – To ujawniło się stopniowo, gdy moja Agnieszka spotykała się z Krzysztofem. Zawsze przychodziła do nich w odwiedziny, jeździła na działkę. Bardzo zdziwiłam się, gdy Agnieszka powiedziała mi, że Krzysztof chce wziąć kredyt na własne mieszkanie. Najpierw pomyślałam, że źle coś zrozumiała. Po co mu w ogóle kredyt? Ludzie, kiedy biorą kredyt, potem żyją przez kilka lat na jednym chlebie i wodzie. Rodzice Krzysztofa mają wiele nieruchomości, dlaczego nie podzielą się z synem?

Anna Nowak wiedziała, że Krzysztof jest poważnie nastawiony, ale nie spieszył się z zawarciem małżeństwa, naprawdę zbierał pieniądze, żeby wziąć kredyt po ślubie. Nie chciał brać pieniędzy od rodziców – sami sobie poradzimy.

Jednak po tym, jak młodzi dowiedzieli się, że wkrótce zostaną rodzicami, musieli dostosować swoje plany na bieżąco. Natychmiast pojawiło się pytanie – gdzie mieszkać młodym.

– Pytam mojej Agnieszki – co zdecydowaliście co do mieszkania? – opowiada Anna Nowak. – Skrzywiła głowę i spojrzała cicho na Krzysztofa. A on mówi – szukam pokoju do wynajęcia. Skonsultowałem się z ludźmi i wynajmuję mieszkanie, które jest dostępne na starcie sprzedaży. Będziemy spłacać przez trzy lata. A potem uzbieramy na remont.

Po tej rozmowie Anna Nowak postanowiła przemyśleć wszystko – to wszystko wydaje się nierealne, dzieci po prostu nie dadzą sobie rady z takim kredytem. A potem trzeba jeszcze uzbierać pieniądze na remont i niezbędną technikę do domu. Teraz zarobki Krzysztofa są bardzo niskie. Cieszę się, że młodzi są dość optymistycznie nastawieni, ale trudno przewidzieć, co będzie za kilka lat.

– Zdecydowałam, że trzeba coś z tym zrobić. Dlatego nabrałam odwagi i zadzwoniłam do teściowej. Mówię jej, Ludwiko Dmitriwno, a może chcielibyście pomóc naszym dzieciom? Widzieliście, jakie straszne opcje wynajmu wybierają? Chociaż na czas urlopu dajcie im mieszkać u siebie. Albo opłaćcie normalne mieszkanie. Nie można zostawiać naszych dzieci z małym dzieckiem na pastwę losu.

– A co ona ci odpowiedziała?

– Moja teściowa była nieugięta. Powiedziała, że syn jest już dorosły, nawet myśli o ślubie. Teraz niech rozwiązuje swoje problemy sam. Teraz chcą żyć dla siebie z mężem. Posłuchałam tego wszystkiego i powiedziałam Krzysztofowi, że zawsze zdąży wynająć pokój. Niech na początek spędzą trochę czasu u mnie, zaoszczędzą więcej pieniędzy, a potem zobaczymy.

Agnieszka i Krzysztof zgodzili się z matką. Zaraz po ślubie przeprowadzili się do pokoju Agnieszki. Żyją dość skromnie i ciasno. Młoda para doczekała się dziewczynki. Matka Agnieszki całkowicie zaangażowała się w opiekę nad wnuczką. Odbiera ją rano do swojego pokoju w weekendy, żeby młodzi mogli odpocząć, wstaje w nocy, spaceruje z wózkiem. Stara się ogarnąć wszystko w domu. Obecnie Agnieszka zajmuje się tylko dzieckiem. Krzysztof spędza niemal cały czas w pracy, zawsze szuka nowych zarobków. Bez pomocy matki Agnieszki miałby naprawdę trudno.

I byłoby to wszystko w porządku, ale rodzice Krzysztofa bardzo chcieliby zobaczyć dziecko. Dzwonią prawie codziennie i proszą się na wizytę. Dziewczynka ma już dziewięć miesięcy, a widzieli ją tylko w dzień wypisu ze szpitala i na zdjęciach.

– A ja jestem przeciwna, żeby przychodzili – twierdzi Anna Nowak. – Tak dosłownie powiedziała mojej córce: Po co im to dziecko? Nie chcą w ogóle pomagać. Krzysztof teraz jest dorosły, żyje i utrzymuje rodzinę sam. Wysyłamy im zdjęcia, to wystarczy.

– A pewnie sami was nie zaprosili?

– Kiedy młodym nie było gdzie mieszkać, to nas nie zaprosili do siebie, a teraz przyciągają wszelkimi siłami. My z Agnieszką uważamy, że krewni nie powinni tak postępować. O jakiej miłości do wnuczków można mówić, jeśli zupełnie nie interesują się życiem swojego syna i wnuczki?

Agnieszka, pod wpływem matki, nie chce zapraszać teściowej do siebie. Na początku mówiła, że w ogóle nie chce nikogo zapraszać, dopóki dziecko jest małe, potem były ograniczenia związane z pandemią, wszyscy siedzieli w domu, potem lato i kolejna fala pandemii.

Być może matka Agnieszki ma rację: skoro rodzice Krzysztofa nie interesują się życiem syna i wnuczki, to po co zapraszać taką babcię z dziadkiem? W trudnych chwilach po prostu odwrócili się od wszystkich.