Dowiedziałam się o niewierności mojego narzeczonego przed ślubem, ale najbardziej zaskoczyła mnie reakcja moich rodziców

Mój przyszły narzeczony oświadczył mi się dość szybko po tym, jak się poznaliśmy. Od naszego pierwszego spotkania minęły nieco ponad cztery miesiące. Nie mogę powiedzieć, że bardzo go kochałam, ale odpowiadał mi pod każdym względem.

Zamieszkaliśmy już razem, układaliśmy sobie życie i aktywnie przygotowywaliśmy się do ślubu. Pewnego dnia wyszedł do pracy wcześnie rano, a ja obudziłam się i nie mogłam zasnąć. Leżąc w łóżku, usłyszałam powiadomienie na moim telefonie, które zdecydowanie nie brzmiało jak moje. Spojrzałam na stolik nocny i zdałam sobie sprawę, że zostawił swój telefon w domu.

Nie znałam jeszcze numerów telefonów jego kolegów i przyjaciół z pracy. Nie miałam więc innego wyjścia, jak tylko czekać, aż zauważy brak telefonu i wróci po niego do domu.

Pół godziny później telefon zaczął dzwonić bez przerwy. Wiadomości przychodziły jedna po drugiej. Od razu zobaczyłam wiadomość od jakiejś dziewczyny.

Mój narzeczony ustawił hasło, jak wszyscy normalni ludzie. Ale powiadomienia jasno wskazywały, że korespondencja była wyraźnie romantyczna. Obfitość emotikonów i serduszek nie mogła o tym nie mówić. Dziewczyna pisała coś w odpowiedzi na propozycję spotkania.

Byłam po prostu zdruzgotana. Przecież dopiero zaczęliśmy się spotykać, nie minął nawet miesiąc od naszych zaręczyn. A on już chce mnie zdradzić? Jeśli robi to nawet teraz, to co będzie, gdy się sobą znudzimy?

Spędziłam cały dzień pogrążona w tych myślach, dopóki nie wrócił do domu. Okazało się, że był pewien, że zgubił telefon. Nawet nie pomyślał o tym, że mógł go zostawić w domu. Oczywiście w przeciwnym razie od razu by wrócił, żebym przypadkiem nie zobaczyła wiadomości od jego kochanek!

Nie czekałam, by zadać mu wszystkie interesujące mnie pytania. Zapytałam go, kim była dziewczyna, która napisała mu o randce. Jestem wdzięczna, że nie próbował się z tego wykręcić:

– Anna, słuchaj… przepraszam, ja naprawdę nic nie zrobiłem. Tak, miałem się z nią spotkać. Że tak powiem, pójść na spacer po raz ostatni przed ślubem. Ale nic się nie stało, przysięgam! – powiedział, wyraźnie przestraszony.

– Nic się nie stało, ponieważ zostałeś złapany na czas. Gdybyś nie zapomniał dzisiaj telefonu w domu, zdradziłbyś mnie. Prawda? – powiedziałam surowo, powstrzymując łzy.

On tylko milczał w odpowiedzi. Nie rozmawialiśmy przez resztę dnia. Czuł, jaki straszny błąd popełnił. A raczej jeszcze go nie popełnił. Ale ja nadal uważałam to za zdradę.

Następnego dnia poszedł do pracy, a ja pojechałam do rodziców. Siedzenie w domu sam na sam ze swoimi myślami było najtrudniejszą rzeczą. Kiedy dotarłam do domu rodziców, natychmiast opowiedziałam im o wszystkim, co się wydarzyło.

Byli oczywiście zszokowani. Ale nie skomentowali niczego, wysłuchali mnie do końca. Potem przez jakiś czas milczeli i marszczyli brwi. Jakby podejmowali bardzo ważną decyzję. I wtedy mój tata przejął inicjatywę i przemówił pierwszy:

– Córeczko, zapomnij o tym. Każdy popełnia błędy, najważniejsze, żeby ich nie powtarzać”. Myślę, że żałował tego, co zrobił. – podsumował mój ojciec.

Słysząc to, zalałam się łzami. Nie wiedziałam, po co idę do domu rodziców. Musiałam porozmawiać i powiedzieć komuś o tym, co się stało.

Czekałam na wsparcie. Naprawdę chciałam, żeby rodzice stanęli po mojej stronie, bo byłam ich córką. A okazało się, że oni go chronili! Co masz na myśli mówiąc “każdy popełnia błędy”? Ja nie popełniam takich błędów!

Zerwałam zaręczyny i rozstałam się z narzeczonym. A teraz zwracam się do moich przyjaciółek po radę i wsparcie, a nie do rodziców.