Jestem chciwą i bezwzględną kobietą. Nie oddałam cudzej zabawki dziecku…
Lato. Morze było wzburzone. Rodzice z dziećmi przeszli z plaży na basen.
Mój sześcioletni syn bawił się w basenie dla dzieci i z entuzjazmem strzelał strumieniami wody z specjalnej wiatrówki. Ta prosta zabawka została kupiona dzień wcześniej w sąsiednim miasteczku. W momencie zakupu miałam myśl, żeby wziąć kilka na zapas, ale mój mąż odradził tę marnotrawstwo, mówiąc, że jedna wystarczy.
W basenie dzieci było około pięciu lub sześciu, każde z własnymi zabawkami – kaczki, poduszki, pistolety, łódki. Czasami pozwalały innemu dziecku pobawić się swoimi “skarbami”… Czasem kłóciły się, a potem godziły… Śmiech, pluskanie wody, wesołe okrzyki – to były normalne dźwięki na wakacjach nad wodą.
I tu pojawia się piękna, szczupła kobieta z ładnym chłopcem, może czteroletnim, może trochę starszym. To byłaby godna zdjęcia do błyszczącego magazynu. Usiedli niedaleko, przebrali się – ubrali się z powrotem… Chłopiec skakał z radością i nie mógł doczekać się, aż pójdzie się bawić w wodzie.
Na razie wszystko było w porządku. Ale zauważyłem, że większość dzieci szybko rozeszła się w swoje sprawy, a mój syn nadal strzelał z wiatrówki (nikogo nie drażnił). Został sam w basenie dziecięcym. Wtedy powinienem był się zastanowić, dlaczego dzieci tak szybko rozeszły się w środku dnia… Ale myśmy właśnie przyjechali i wierzyliśmy w to, że będzie dobrze.
Chłopiec wskoczył do wody i poprosił mojego syna o wiatrówkę (zrobił to bardzo uprzejmie – jak anioł). Syn dał mu, bo nie był skąpy. “Zagraj sobie trochę, a potem mi oddasz!” To były warunki. No, jeszcze dziecko nie zaczęło grać. “Dobra!”
Pięć minut później syn prosi o oddanie zabawki. Chłopiec udaje, że nie słyszy. Syn patrzy na mnie – czy mam ją odebrać – NIE – czy mam ją odebrać. Chłopiec jest młodszy, nie było sensu bić się z małym dzieckiem. Nie wtrącam się – może jeszcze się dogadają. Może jeszcze trochę pogra, a potem odda. Albo poprosi o więcej czasu na zabawę.
Syn znowu, już stanowczo, prosi o oddanie zabawki. I dostaje odpowiedź: “Nie oddam. To mój pistolet!” Normalne, prawda? Co wpadnie w ręce – to jest moje. Dobra filozofia. Nowoczesna.
No, w tym momencie syn nie wytrzymał i zaczął zabierać wiatrówkę – chłopiec złapał się wszystkimi rękami i nogami i nie oddaje. Przy tym krzyczy, że to jest jego wiatrówka, woła o pomoc mamę… Matka – boskie stworzenie – w nirwanie, zjednoczyła się w tym czasie z energią słoneczną. Piękno.
Kiedy awantura stała się naprawdę poważna i przewaga była po stronie mojego syna, a aniołek mógł już dostać porządne klapsy, wtrąciłem się – ja. No, aby uratować chłopca i jednocześnie rozwiązać prawny los biednej wiatrówki.
Podczas gdy obserwowałem walkę w mojej głowie, pojawiały się myśli – oddać tę wiatrówkę młodemu łobuzowi, a dziecku kupić nową. Albo zabierzesz – pytanie, jak ją zabierzesz?…
Podszedłem – rozdzieliłem bójkarzy, a wiatrówka wylądowała na podłodze. Nie trzeba jej było zabierać (nawet nie wyobrażam sobie, jakbym to zrobił). Wiatrówkę wziąłem ze sobą. I położyłem się na leżaku – również zjednoczony z energią słoneczną.
Dziecko pobiegło wzdłuż basenu – od matki do basenu i z powrotem. Matka w nirwanie… Nawet się nie ruszyła. Pewnie przyzwyczaiła się do takich koncertów.
Dziecko podbiegło do mnie: “Oddaj mi moją wiatrówkę! To moja wiatrówka! Moja wiatrówka! Moja!” Głos piękny – dzwoniący – pewny siebie – nie przejdzie w płacz.
W przerwach między krzykami powiedziałem mu, że wiatrówka jest moja, że ja ją kupiłem, zapłaciłem za nią pieniądze, i dlatego jest moja. Jeśli chce taką samą, niech poprosi mamę, żeby mu kupiła. A mojej nie oddam, bo jest mi bardzo potrzebna. Powiedziałem to bardzo stanowczo.
Dziecko ucichło, pobiegało, znów przyszło do mnie – “Jesteś chciwa! Jesteś zła! Zabrałaś mi moją wiatrówkę! Jesteś zła! Oddaj moją wiatrówkę!” I zaczął płakać. Przy tym nie było żadnych histerii. Chłopiec był bardzo stanowczy i spokojny. Rzadko widziałem tak pewnych siebie ludzi.
Powiedziałem “Nie” i schowałem wiatrówkę do plażowej torby. I też zjednoczyłem się z energią słoneczną, pomimo krzyków…
Mój syn dawno był zainteresowany innymi zabawami – wiatrówka pozostała przy nim.
Później zapytałem: oddałbyś wiatrówkę chłopcu? “Nigdy!”
A gdybyś został dobrze poproszony? “Może bym oddał.”
Nie wiem, jak otoczenie odniosło się do tego “skandalu”, ale uważam, że zrobiłem słusznie. Trzeba nauczyć się pokory od młodego wieku.
A propos, mama przez cały ten czas leżała w nirwanie, okazjonalnie wystawiając jedną część swojego pięknego ciała na słońce, a potem drugą… Nie potępiajcie matki – dziecko było bezpieczne, to może być swego rodzaju metoda wychowawcza. Później mama wstała i poszła do hotelu. Dziecko, krzycząc desperacko, poszło za nią. Przeklinało mnie. Silna osobowość…