Jesteś zamężną kobietą, nie pozwalam ci iść na korporacyjną imprezę, wiem, co tam się dzieje – oświadczył mój mąż
Mój mąż uważa, że na imprezach firmowych zawsze dzieje się coś nieprzyzwoitego. Nie wiem, skąd ma takie informacje, ale nie da się go przekonać.
Sam nigdy na żadnej nie był, a teraz i mnie zabrania. W naszej firmie przywiązujemy dużą wagę do ducha korporacyjnego, a nieuczestniczenie we wspólnych wydarzeniach oznacza wyglądanie jak czarna owca. Nie możesz liczyć na swoją karierę, po prostu ci nie zaufają.
Mój mąż i ja umawialiśmy się na randki przez dwa lata, a teraz jesteśmy małżeństwem od dwóch lat. Myślałam, że mam szczęście do mojego męża – był uważny, domowy, opiekuńczy i zorientowany na rodzinę. Ale teraz jego dobre cechy zaczynają pokazywać nowe strony, które mi się nie podobają. Uważność zaczyna przekształcać się w kontrolę, a troska w ograniczenia. Stał się też zazdrosny.
To było dla mnie dziwne, widzieć te przejawy rok po ślubie. Zawsze wydawało mi się, że im dłużej ludzie mieszkają razem, tym bardziej sobie ufają, ale tutaj jest jakoś odwrotnie. Kiedy się spotykaliśmy, nie było nawet cienia zazdrości, ale w drugim roku małżeństwa zacząłam być prawie przesłuchiwany – dokąd idziesz, z kim i dlaczego, a ty mnie nie okłamujesz.
Z natury nie jestem osobą konfliktową, a poza tym należę raczej do kategorii osób, których nie da się po raz kolejny wyciągnąć z domu. Dlatego problem z kontrolą i ograniczeniami nie pojawił się od razu. Ujawnił się w całej okazałości, gdy zmieniłem pracę.
Sześć miesięcy temu miałam szczęście dostać pracę w międzynarodowej firmie. Spędziłam prawie miesiąc przechodząc przez różne rozmowy kwalifikacyjne, wypełniając kwestionariusze i różne testy. Byłam prawie zrozpaczona, że zostanę zatrudniona, kiedy powiedziano mi, że zostałam przyjęta.
Mój mąż wspierał mnie w moim pragnieniu znalezienia tam pracy. Duża międzynarodowa firma oferuje świetne perspektywy kariery i rozwoju. Ponadto wynagrodzenie jest tam dwukrotnie wyższe niż w mojej poprzedniej pracy. Kiedy więc zostałam zatrudniona, oboje z mężem byliśmy szczęśliwi.
Problemy zaczęły się jednak, gdy tylko zaczęłam pracę. Dział HR wyjaśnił mi, że w firmie obowiązuje dress code i pracownicy muszą mieć określony wygląd, nawet fryzury, manicure i makijaż mają określone wymagania. Oczywiście nie denerwowałam się tym, wiedziałam w co się pakuję
– Wcześniej prawie nigdy nie nosiłaś makijażu, a teraz co rano na paradę – powiedział mi ponuro mąż jakieś dwa tygodnie później.
– Mówiłam ci, że mamy dress code. Po prostu się do niego stosuję. Myślisz, że naprawdę chcę wstawać godzinę wcześniej, żeby nałożyć makijaż? – odpowiedziałam szczerze. – Ale takie są wymogi pracy, nie mogę ich ignorować.
Mój mąż marszczył brwi, ale nigdy więcej nie wracał do tego tematu.
Największym problemem były regularne imprezy firmowe. Jakikolwiek niedzielny team building, firmowe wakacje, wspólne wycieczki – wszystko to było w porządku. Odmowy nie były mile widziane, ale jeśli istniał dobry powód, to było w porządku. Jeśli po prostu ignorujesz takie wydarzenia, to nie jest dobrze. Nikt nie będzie cię ciągnął za uszy, ale na pewno dostaniesz adnotację w aktach osobowych.
Nie poszłam na przyjęcie urodzinowe firmy, ponieważ w domu wybuchł skandal. Mój mąż kategorycznie się temu sprzeciwił.
– Jesteś mężatką, powinnaś zostać w domu i myśleć o rodzinie, a nie skakać po firmowych imprezach. To nie jest miejsce dla porządnej kobiety. A może już szukasz lepszego partnera?
Nie mogłam przekonać męża, że imprezy firmowe są częścią procesu pracy w naszej firmie. Był kategoryczny – nie, koniec kropka. Nie poszłam, mówiąc, że jestem chora. Uwierzyli mi, bo faktycznie miałam gorączkę z powodu kłótni z mężem i wzięłam zwolnienie lekarskie.
Później odbędzie się impreza firmowa z okazji urodzin firmy, której nie mogę ominąć, ponieważ przyjeżdża na nią prezes. To firmowa tradycja, a obecność będzie ściśle monitorowana. Powiedziano mi już, że jeśli nie będziesz uczestniczyć w takich wydarzeniach, oczywiście nie zostaniesz zwolniona, ale możesz zapomnieć o jakimkolwiek awansie zawodowym.
Stanowisko mojego męża w tej kwestii nie uległo zmianie. Nawet nie chce tam ze mną jechać, mimo że jest taka możliwość.
– Co ja mam tam robić? Patrzeć, jak moja żona się bawi?
Bardzo przykro mi słyszeć takie słowa. Bardzo chciałabym iść, ponieważ po pierwsze, muszę integrować się z zespołem, po drugie, obowiązkowe jest uczestniczenie w takich wydarzeniach, po trzecie, noworoczne imprezy w firmie są potem omawiane przez prawie pół roku, na te uroczystości nie żałuje się pieniędzy.
Moja mama uważa, że mój mąż doskonale rozumie, że jeśli tam nie pójdę, to nie zrobię kariery.
– Boi się, że zaczniesz teraz karierę i zostawisz go ze wszystkimi jego zasadami. I słusznie się boi, sam nie jest ani rybą, ani ciałem, więc włoży ci szprychy w koła.
Nie wiem, co robić, za kilka dni muszę dać ostateczną odpowiedź, czy jadę, czy nie. Nie wiem, co robić. Jeśli pojadę, pokłócę się z mężem, jeśli nie pojadę, stracę szansę na zbudowanie kariery.