Kiedy moja mama zachorowała, zaczęłam się nią opiekować, a mój mąż znalazł sobie inną kobietę. Moja mama wkrótce zmarła, a ja rozwiodłam się z mężem. I wtedy stało się coś, czego zupełnie się nie spodziewałam.

Nigdy bym nie pomyślała, że mój mąż mnie zostawi, ponieważ zawsze wyglądałam świetnie, w przeciwieństwie do mojego męża. Wszyscy wokół mówili mi, że jestem piękna, a w wieku 50 lat wyglądałam o 10 lat młodziej.

Mój mąż, Michał, natomiast z przystojnego, szczupłego młodzieńca zmienił się z biegiem lat w siwego, łysiejącego grubasa, mimo że był ode mnie starszy tylko o pięć lat.

Nie raz patrzyłam na mojego męża i zastanawiałam się: co się stało z jego niegdyś atrakcyjnymi rysami, szybkim i energicznym chodem oraz wesołym usposobieniem?

Stał się chorowitym, grubym starcem, zrzędliwym i zawsze niezadowolonym ze wszystkiego. Wyobraź sobie moje zdziwienie, gdy mój własny mąż nagle odszedł do innej kobiety, znacznie młodszej ode mnie!

Po prostu nie wiedziałam, co robić, czułam się rozgoryczona, ponieważ mój mąż odszedł właśnie wtedy, gdy moja matka była poważnie chora.

Poświęcałam cały swój wolny czas na opiekę nad chorą matką, a mój mąż wykorzystywał tę sytuację. Czułam się zdradzona i przygnębiona: jak Michał śmiał mnie zostawić po tylu latach życia rodzinnego, nie myśląc o naszych dzieciach? I to w tak trudnym momencie.

Byłam też bardzo ciekawa, do kogo poszedł. Chciałam rzucić okiem na tę kobietę, którą w jakiś sposób przyciągnął mój Michał. A może go czymś zauroczyła?

Nie wystąpiłam o rozwód, bo cały wolny czas poświęcałam opiece nad chorą matką. Postanowiłam jednak, że gdy tylko matka wyzdrowieje, rozwiodę się z mężem. Niestety, wkrótce potem moja matka zmarła. Długo nie mogłam dojść do siebie.

Starałam się nie myśleć o Michale, bo było coraz gorzej. Ale wkrótce przypomniał mi o sobie. Pewnej niedzieli nie spodziewałam się nikogo i pojawił się Michał.

Nie wyglądał najlepiej. Od progu mój były mąż zaczął mnie przepraszać, mówiąc, że chce wrócić.

Ile razy wyobrażałam sobie ten dzień, w którym Michał przyjdzie, by okazać skruchę i prosić o przebaczenie! I jak bardzo chciałam wyrazić to, co myślę o jego nikczemnym czynie, a potem go przepędzić!

Ale teraz, patrząc na tę pochyloną postać, napotykając spojrzenie jego matowych oczu, nagle ze zdziwieniem zdałam sobie sprawę, że cała moja niechęć do niego zniknęła.

Michał wyglądał nie tylko na zmęczonego, ale widać było, że jest chory. Przez chwilę poczułam się winna, bo po zdradzie męża życzyłam mu jak najgorzej. Nic dziwnego, że mówią, że nasze myśli się materializują.

Michał nie chciał opowiadać o swoim życiu, ale wiedziałam, że sama nie chcę słuchać tej historii, więc o nic go nie pytałam. Było jasne nawet bez słów – stał się niepotrzebny swojej młodej żonie.

W tych okolicznościach nie mogłam odpędzić męża. W końcu grzechem jest odpędzanie chorej osoby, która okazała skruchę i przyznała się do winy. Zdałam sobie sprawę, że być może powinnam wybaczyć Michałowi.

Stopniowo mój mąż ponownie przyzwyczajał się do swojego rodzinnego domu, cieszył się z wnuków i starał się pomagać w gospodarstwie. Żyliśmy razem jak obcy, ale byłam przekonana, że w otoczeniu bliskich szybciej dochodzi do siebie.

Stopniowo Michał zaczął się zmieniać na naszych oczach: wyprostował się, a na jego policzkach pojawił się rumieniec. Było jasne, że mężczyzna wraca do zdrowia i odzyskuje radość życia.

Nie wiem, jak będzie wyglądała nasza przyszłość, czy będę w stanie całkowicie mu wybaczyć i żyć tak, jak dawniej. Czas pokaże… Ale myślę, że postąpiłam słusznie przyjmując chorego męża z powrotem, przynajmniej postąpiłam po ludzku.