Mój mąż i ja staliśmy się sobie obcy, ale nadal mieszkaliśmy razem. Nie interesował się moimi sprawami ani sprawami naszych dzieci, ale przynajmniej dawał mi pieniądze. Jedyną osobą, której mogłam się poskarżyć i powiedzieć prawdę, była moja matka. Zawsze powtarzała mi, że póki jestem jeszcze młoda, powinnam odejść od męża, bo prędzej czy później on zostawi mnie i miała rację
Ostatnio mój zwykły świat się zawalił, bo po 20 latach małżeństwa dowiedziałam się, że mój mąż ma inną kobietę. Nie zamierza opuszczać rodziny, bo jego kochanka jest mężatką, ale nie chce też zakończyć tego romansu.
Mam 39 lat, kompletnie brakuje mi słów, po prostu nie wiem, co z tym wszystkim zrobić.
Mój mąż i jego kochanka pracują razem w pracy, więc widzą się codziennie.
Na początku mój mąż ani nie zaprzeczał, ani nie przyznawał się do tego związku.
Wierzyłam w to, czego chciałam, a nie w to, co było prawdziwe. Dlatego starałam się jak mogłam, aby utrzymać rodzinę razem i stać się jeszcze lepszą żoną i gospodynią domową.
Ledwo miałam czas, aby połączyć wszystko – prace domowe i opiekę nad dziećmi, ale bardzo kochałam mojego męża i chciałam, aby wszystko było idealne.
Potem urodziło nam się drugie dziecko i to było tak, jakby mój mąż został zastąpiony.
Zaczął wracać z pracy bardzo późno, a ja byłam całkowicie odpowiedzialna za wychowanie dwójki naszych dzieci. Staliśmy się sobie obcy, ale nadal mieszkaliśmy razem.
Mój mąż w ogóle nie interesował się moimi sprawami ani sprawami naszych dzieci i dobrze, że dawał mi pieniądze.
Najciekawsze jest to, że z zewnątrz wyglądaliśmy dla wszystkich jak wzorowa rodzina.
Jedyną osobą, której mogłam się poskarżyć i powiedzieć prawdę, była moja matka. Zawsze powtarzała mi, że póki jestem jeszcze młoda, powinnam odejść od męża, bo prędzej czy później on odejdzie ode mnie.
I miała rację, bo pewnego dnia mój mąż wrócił do domu i zaczął się pakować, mówiąc, że mnie zostawia.
Próbowałam mu powiedzieć, że mamy dwójkę dzieci i sama sobie nie poradzę, ale on zapewnił mnie, że będzie utrzymywał dzieci i płacił alimenty, ale jego decyzja jest ostateczna i nie zamierza jej zmieniać.
Mąż zostawił nam też mieszkanie, choć było naszą wspólną własnością.
Wtedy przypomniałam sobie słowa mojej mamy, która poradziła mi, żebym tego nie przeciągała, tylko od razu się rozwiodła.
Teraz, w wieku 40 lat i z dwójką dzieci, zdaję sobie sprawę, że o wiele trudniej będzie mi ułożyć sobie życie osobiste. I w zasadzie niczego nie szukałam.
Ale minęło półtora roku i tydzień temu mój mąż wrócił do domu.
Na początku nie chciał nic wyjaśniać, po prostu wprowadził się do swojego pokoju. Nie mogłam go wyrzucić, bo nadal był właścicielem mieszkania.
Potem mąż zaczął mówić, przeprosił mnie, przyznał, że popełnił błąd i że chce wrócić do rodziny. A ja w tym czasie byłam kompletnie zdruzgotana, w ogóle mu nie wierzyłam.
O jakiej rodzinie on mówi? Przez te wszystkie lata żyliśmy jak obcy ludzie, a teraz wspomina, że ma żonę i dzieci.
Nie wiem, jak żyć i co robić dalej.
Ale teraz wiem na pewno, że moja mama miała rację – jeśli na początku się nie układa, to trzeba od razu zerwać, bo lepiej nie będzie.