— Mój mąż obraził się na mnie, bo powiedziałam, że zarabia za mało. Ale to prawda!

— Moje życie z Piotrem trwa już prawie dziesięć lat, i w tym czasie zaszły zmiany, o których wcześniej nawet nie myślałam. Kiedy byliśmy parą bez dzieci, moja finansowa niezależność zawsze nas wspierała, a zarobki Piotra nie martwiły mnie. Jeśli czegoś nam brakowało, zawsze mogłam znaleźć dodatkową pracę. Przyzwyczaiłam się do polegania tylko na sobie, i to mnie nie niepokoiło.

Ale po narodzinach naszych dzieci, obowiązki finansowe przeniosły się na Piotra. W okresie urlopu macierzyńskiego musiałam zrezygnować z pracy, zwłaszcza biorąc pod uwagę stan zdrowia naszego młodszego syna, który wymagał szczególnej opieki. Od momentu pojawienia się dzieci moje życie diametralnie się zmieniło. Nie mogłam już pracować zdalnie i zarabiać. Naszych pieniędzy było katastrofalnie mało, i to zaczęło mnie martwić.

Na początku starałam się łączyć opiekę nad dziećmi z pracą zdalną, ale Piotr często wyrażał niezadowolenie, kiedy prosiłam go, by wziął na siebie obowiązki rodzicielskie. Woliał unikać ich, ale to było niemożliwe. Starałam się zarabiać pieniądze, aby zrekompensować niedobór w budżecie, ale mąż nadal dostawał średnią pensję, która nie wystarczała nam.

Teraz moje życie jest całkowicie poświęcone dzieciom, i nie mogę pracować. Piotr nie udziela mi wsparcia, a ja jestem zmęczona obciążeniem. Nie miałabym nic przeciwko, gdyby choć spróbował zwiększyć dochody w jakiś sposób. Ale mąż nie przejawia zainteresowania poszukiwaniem lepiej płatnej pracy i nie dąży do rozwoju. Jego zarobki pozostają na tym samym poziomie przez ostatnie dziesięć lat.

Wielokrotnie próbowałam sugerować mu, że powinien szukać nowej pracy z perspektywą awansu, ale nie chce nawet tego słuchać. Wierzy, że szczęście nagle się do niego uśmiechnie, tak jak to się stało z niektórymi jego przyjaciółmi. Nie rozumie, że aby zwiększyć dochody, trzeba się rozwijać i podnosić kwalifikacje.

Mąż nie zdaje sobie sprawy, że cała rodzina zależy od jego sytuacji finansowej. Nie podejmuje żadnych kroków i po prostu czeka, że wszystko samo się poprawi. Niedawno ponownie wyraziłam swoje pretensje, nazywając go niezaradnym. Piotr obraził się i odmówił rozmowy ze mną.

Czuję się w pułapce. Mąż nie stał się oparciem, jakiego potrzebowałam. Wątpię, że się zmieni i zacznie dążyć do lepszego. Moi rodzice sugerują rozwód, ale jeszcze nie jestem gotowa na ten krok, bo chcę, żeby moje dzieci rosły w pełnej rodzinie, i mimo wszystko nadal kocham swojego męża. Być może trzeba po prostu przetrwać ten trudny okres, mając nadzieję, że wkrótce nadejdą lepsze czasy i nasze życie się polepszy.