Moje obowiązki zostały już wykonane. Oddałem synowi wszystko, co mogłem, a teraz chcę żyć dla siebie…

Anna Iwanowicz wyszła za mąż dość wcześnie – w wieku 19 lat. Nie spieszyła się z dziećmi, ponieważ nigdy nie darzyła ich specjalną miłością. Jednak społeczeństwo i rodzice naciskali na nią. Twierdzili, że rodzina bez dzieci to nie rodzić.

W końcu Anna Iwanowicz urodziła tuż przed trzydziestką. Choć sama nie rozumiała, dlaczego poddała się tej presji otoczenia. Po prostu wtedy było oczekiwane, że kobieta ma mieć dzieci, więc aby uniknąć osądu społecznego, Anna zgodziła się na to.

Niestety, macierzyński instynkt nie obudził się w niej nawet po narodzeniu syna. Chłopiec wydawał się jej uroczy, ale nie mogła słuchać jego płaczu – był nieznośny.

W miarę jak syn dorastał, miłość matki również pozostawała nieobecna. Z każdym rokiem pojawiało się tylko więcej troski o niego. Anna starała się go pokochać, ale to jej po prostu nie wychodziło.

Aby spędzać z synem mniej czasu, Anna stale okrążała się tysiącem zajęć i wymówek. Kiedy syna wysłano na wakacje do babci, kobieta uważała to za swoje wakacje. Absolutnie nie tęskniła za własnym dzieckiem, uważając to za swoje luksusowe przywileje.

Oczywiście, mimo braku miłości, Anna Iwanowicz troszczyła się o syna. Rozumiała swoją odpowiedzialność za dziecko i starała się jak najlepiej. Czytała mu bajki na dobranoc, gotowała smaczne obiady, piekła ciasta.

Gdy syn skończył dwanaście lat, Anna Iwanowicz rozwiodła się z mężem – wieczne kłótnie i różnice zdań stały się nie do zniesienia. Tak chłopak został bez ojca, który i tak nie obdarzał go swoją uwagą.

Wychowując się tylko z matką, chłopiec rósł zdyscyplinowany i nie sprawiał kłopotów. Przy tym Anna Iwanowicz zrobiła wszystko, by zapewnić mu szczęśliwe przyszłe życie: opłaciła mu godne wykształcenie, wniosła wkład w zakup mieszkania dla syna.

Gdy syn wyprowadził się do własnego mieszkania, Anna Iwanowicz w końcu odetchnęła pełną piersią. Poczuła całkowitą wolność, ponieważ teraz nie musiała martwić się o nikogo ani ponosić odpowiedzialności za kogokolwiek.

Jej wnuków również nie darzyła specjalną miłością. Niedoszła synowa była zdziwiona, że teściowa nie interesuje się ich życiem, nie dzwoni ani nie przychodzi w odwiedziny. I co najważniejsze, nie oferuje swojej pomocy. W związku z tym było wiele skandali. Jednak Anna była tym całkowicie niezainteresowana.

Anna jest pewna, że jej synowi się dobrze powodzi, w przeciwnym razie na pewno by zadzwonił. Bo zawsze zwracał się do matki, kiedy miał jakieś problemy. A teraz nawet nie dzwoni, bo nie ma czasu – musi troszczyć się o swoją własną rodzinę.

Ale to zupełnie nie obchodzi Anny, która żyje i cieszy się życiem. Ma ukochanego psa, o którym dba, i działkę, którą pielęgnuje. Uważa, że spełniła swój cel, którym było urodzenie i wychowanie dziecka.