Nasza synowa zorganizowała huczne urodziny dla wnuczka. Zaprosiła wszystkich przyjaciół i krewnych, ale nie mnie!
- Poszłam z przyjaciółką do centrum handlowego. Chciała wybrać sobie sukienkę, a ja towarzyszyłam jej na zakupach. Tam spotkałam teściową. Powiedziała mi, że przyjechała po zakupy, bo planuje obchodzić urodziny wnuka w sobotę. Ponieważ nasza synowa wciąż dochodziła do siebie po operacji, zaprosiła ich do siebie i przygotowuje stół – powiedziała 57-letnia Maria.
Syn tej kobiety stał się ojcem kilka tygodni temu. Adam ma 29 lat. Długo planowali dziecko, ale mieli problemy ze zdrowiem.
- Starają się sami sobie radzić, nie wtrącają rodziców. Nie mówili nam o swoich problemach, sami się diagnozowali i leczyli. Ale Bóg nagrodził ich dzieckiem, choć poród był bardzo trudny. Dziecko urodziło się zdrowe, ale delikatne, więc przetransportowano je do szpitala z rodzinnej kliniki. Przygotowywaliśmy się do wyjścia, ale Julia nie chciała wtedy nikogo widzieć, nie miała na to ochoty.
Maria jeszcze nie widziała wnuczka, syn przesyłał jej tylko zdjęcia. Młodzi rodzice skupili się na leczeniu i rozwoju dziecka. Mama Julii zdecydowała, że tę okazję trzeba uczcić, więc wzięła sprawy w swoje ręce. Często bywała z dziećmi, opiekowała się wnukiem, ale matkę Adama ciągle wykluczali.
Relacje z synową nie układały się od samego początku. Była dumna i niepodatna. Julia trzymała teściową na dystans, nie uważając jej za matkę ani za jakąś krewną.
Maria nigdy nie narzucała swojej pomocy, ale bardzo pragnęła być przy wnuczku. W dzień urodzin chłopca kupiła wiele prezentów, ale nie miała okazji ich przekazać. Czekała na zaproszenie, które jednak nigdy nie nadeszło. Adam mówi, że wszystko wróciło do normy, ale jego żona jeszcze nie jest gotowa na gości.
- Ale teściowa postanowiła świętować i kupiła wiele produktów. Nawet już zaprosiła krewnych i kilku przyjaciół. Przyjęcie jest na cały świat…
Maria rozmawiała jeszcze przez kilka minut ze swoją synową, a potem poszła z przyjaciółką dalej po sklepach. Później przypomniała sobie, że syn miał obiecać w sobotę przyjechać i pomóc złożyć meble.
- Zadzwoniłam do syna, opowiedziałam mu o spotkaniu z mamą Julii. Zasugerowałam mu, żeby zajął się przygotowaniami, bo meble pozostaną w rozłożonej formie. Przepraszał i powiedział, że w niedzielę złoży szafę. Ale wtedy przecież pracuję, więc złożę ją sama albo poproszę sąsiada.
Przyjaciółka nowo upieczonej babci podsłuchała rozmowę.
- Ona zna mojego syna od pieluchy. Przekazała mu pozdrowienia i życzenia udanego świętowania, a mnie nie zaprasza nikt. Zięć jeszcze dodał, że wszystko jest w porządku, ale żona na razie nie chce gości.
- A to zięć postanowił świętować bez mnie! – stwierdziła Maria.
- Ach, mamusiu, nie zaczynaj. Wydajesz się szukać powodu do urazy! Chcesz być obrażona i opuszczona? Wiesz, gdzie będzie to święto, czekałaś na zaproszenie? Mam wrażenie, że babci nie trzeba czekać na zaproszenie. Jeśli mama Julii nie chciała cię widzieć, to po prostu by zamknęła się w ciszy podczas spotkania. Ty sama rozdmuchałaś problem i obraziłaś się. Obrażaj się na siebie, a nie na nas – odpowiedział syn.
Czy syn tej kobiety ma rację? Być może Maria powinna była faktycznie przyjść bez zaproszenia? Młodzi rodzice zapewne w ogóle nie myśleli o zaproszeniach, a teściowa milczała z powodu złośliwości. A co sądzisz?