— Nie chcę takich prezentów. To mieszkanie zrujnowało moją rodzinę

— Zanim się ożeniłem, musiałem się rozwieść. Kocham Marię, marzyłem o szczęśliwym życiu z nią, o dzieciach, o domu. Wszystko ułożyło się tak, jak sobie wymarzyliśmy, dopóki rodzice nie podarowali nam na ślub mieszkania.

Kiedy dopiero zaczęliśmy się spotykać, rodzice mojej narzeczonej postanowili kupić dwupokojowe mieszkanie. Natychmiast wprowadzili tam lokatorów. Na pierwszy wkład mieli pieniądze, a kredyt spłacali już z czynszu. Moja Maria w tej historii była współkredytobiorczynią, ponieważ tata nie mógł wziąć kredytu ze względu na swoje wynagrodzenie. W rezultacie, mieszkanie było zarejestrowane na nas oboje od razu. Opłaty pokrywali rodzice.

A potem nadszedł dzień naszego ślubu. Przy wszystkich gościach i krewnych teść i teściowa ogłosili, że podarowują nam mieszkanie. Mówili, że to ich prezent na naszą ślub. Tylko ja zdawałem sobie sprawę, że to jest kredyt, który teraz będziemy spłacać my, a nie rodzice. W rzeczywistości podarowali nam tylko kwotę pieniędzy, która została wpłacona przy zakupie.

No cóż, byłem gotów płacić, dopóki nie zobaczyłem tego mieszkania. Po lokatorach musieliśmy całkowicie zmienić wszystko, co oznaczało kolejne kilka tysięcy dolarów na remont. Po co ten prezent? Nie mam ochoty inwestować pieniędzy w mieszkanie, w którym nawet nie jestem zameldowany i nie mam żadnego prawa głosu. Mówiłem Marii, że za te pieniądze moglibyśmy kupić własne mieszkanie, moglibyśmy sobie pozwolić na spłatę kredytu i nie rezygnować z niczego.

Poprosiłem żonę o zrezygnowanie z prezentu, niech mieszkanie zostanie rodzicom. Mogliby znowu wynajmować je lokatorom i stopniowo spłacać kredyt. Maria zgodziła się ze mną, pojechała na weekend, żeby porozmawiać z mamą i tatą. Oczywiście, nie spodobało się im moje sugestie, oskarżyli mnie o to, że jestem materialistą i zależy mi tylko na nieruchomości ich córki. Doszli do wniosku, że skoro martwię się, że nikt nie będzie mieszkał w tym mieszkaniu, to nie kocham ich córki.

Osobiście nie akceptuję takich relacji w rodzinie. Maria przyjęła ich stanowisko, a ja nie zamierzałem tego tolerować. Dwa miesiące po ślubie się rozeszliśmy. Tak wygląda moje krótkie życie rodzinne. Była żona pozostała w mieszkaniu, a ja wynająłem mieszkanie na krótki okres.