W wieku 54 lat cieszę się, że nie mam dzieci. Czuję się wolna
Zawsze, kiedy próbuję zrozumieć swoją niechęć do macierzyństwa i radość z tego, że udało mi się go uniknąć, wracam pamięcią do wiosny 1975 roku. Wtedy mama odebrała mnie ze szkoły… To było niespodziewane, ale jakie dziewięcioletnie dziecko nie lubi przygód? “To będzie szczególny dzień, tylko dla nas” – obiecała mama.
Pojechaliśmy do Muzeum Sztuki, a potem zjedliśmy obiad w modnej restauracji. Jednak mama zapomniała mnie uprzedzić o pewnym szczególe. Po drodze zatrzymaliśmy się przed trzypiętrowym biurowcem z czerwonej cegły. Tutaj mama chodziła do terapeuty.
“To jest Pani Abrams”, powiedziała mama, wskazując mi miejsce na kanapie obok siebie.
“Chodzę tutaj co tydzień, żeby rozmawiać z nią o swoich uczuciach.”
Pani Abrams była starszą, dostojną kobietą w wieku emerytalnym, ubraną w ciemnoniebieską sukienkę z poliestru. Spojrzała na mnie uważnie i udawała uśmiech. Byłam zdezorientowana – czyżbym tu przyjechała ze względu na nudne sprawy mojej mamy? Czy to dlatego mam kłopoty? Po niezręcznej chwili terapeuta kiwnęła głową w stronę matki, która wróciła do mnie.
“Wiem, że naprawdę kochałaś swoją nianię” – powiedziała, mając na myśli moją babcię od strony matki, moją ulubioną osobę na świecie – “ale nie była dobrą matką dla mnie. Nie traktowała mnie tak dobrze, jak ciebie. Była zimna i egoistyczna.”
Następnie mama wymieniała długą listę skarg na babcię. Opowiadała o sytuacjach, gdy babcia zostawiała je z bratem same przez cały dzień, kiedy byli jeszcze małymi dziećmi, mimo płaczliwych próśb, aby ją nie zostawiała. Twierdziła, że opiekunka była emocjonalnie niedostępna, ponieważ jej własna matka zmarła, gdy mojej babci miałam tylko trzy lata, w 1919 roku, podczas epidemii grypy. Po śmierci matki babci jej ojciec nie mógł sobie sam poradzić z wychowaniem dziecka. Doznał załamania nerwowego i odesłał babcię, żeby mieszkała z ciotką. Mama twierdziła, że to uczyniło nianię niezdolną do opieki.
Słuchałem uważnie, ale nie mogłem uwierzyć własnym uszom. Nikt nie okazywał mi takiej miłości jak niania. Często nocowałem u niej w soboty. To było najjaśniejszym wydarzeniem tygodnia. Razem z nią malowaliśmy, oglądaliśmy filmy i śpiewaliśmy do herbatników w kształcie zwierząt w mojej zupie. Jeszcze nie byłem na tyle dorosły, żeby zrozumieć, że stosunki między babcią a wnuczką mogą być znacznie prostsze niż stosunki między matką a córką.
Zanim zdążyłem przemyśleć to wszystko, mama przeszła do jeszcze bardziej oszałamiającej wiadomości: ona i mój ojciec rozważają rozwód. Kocha ojca, ale małżeństwo i macierzyństwo są bardzo trudne. To już nie było takie dziwne. Kiedy byłam naprawdę mała, wydawała się cieszyć spędzaniem ze mną czasu. Teraz często wydawała się nadmiernie zdenerwowana, kiedy musiała radzić sobie z większością obowiązków rodzicielskich.
Kiedy miała zbyt wiele zleceń, zbyt wiele spotkań z lekarzami i weterynarzami, zbyt wiele nieporadnych istot (moja siostra, ja, nasz pies), ciągnących ją za rękaw, wstawała i płakała, nie zwracając się bezpośrednio do nikogo: “Kiedy wreszcie ja?”.
Później, kiedy dorosłem, zrozumiałem, że mama wyszła za mąż w wieku 19 lat. W wieku 25 lat urodziła swoje pierwsze dziecko. W rzeczywistości nigdy nie miała swojego własnego czasu. Cały czas była zatroskana o kogoś. Gdy mama przestała mówić, jej psychoterapeuta ponownie skinęła głową na matkę i wyszła. Zostawiła mnie samego z terapeutką. Nie miałem pojęcia, co mam powiedzieć, nie wspominając już o swoich uczuciach. Bałem się powiedzieć cokolwiek, co mogłoby zasmucić lub zdradzić moją mamę. Więc siedziałem cicho.
Ta wizyta miała miejsce 45 lat temu. Wywołała mnóstwo pytań, których bałem się zadawać przez następne lata. Na przykład, jak dowiedzieć się, że jesteś emocjonalnie niewystarczający? A co, jeśli odkrywasz to dopiero po urodzeniu dzieci? Jeśli miałbym dzieci, czy nie poczułbym się uwięziony jak moja matka? Czy obarczałbym i ranił swoje dzieci tak, jak robili to moi rodzice? Potem, kiedy miałem prawie 44 lata, ze względów medycznych przeszedłem histerektomię. Gdy dowiedzieliśmy się, że to kładzie kres naszym dylematom – mieć czy nie mieć dzieci, poczułem ulgę. I mój mąż również. Część mnie wciąż ma wątpliwości, czy jestem taka, jaka jestem, dlatego że jestem “uszkodzona” lub “egoistyczna” albo po prostu nie nadaję się do macierzyństwa. Może nigdy tego nie zrozumiem. Jednak wiem tylko jedno, w wieku 54 lat cieszę się, że żyję bez dzieci, czując się wolna, i prawie zawsze w kolejce na życie.
Sari Botton