Сzу szczęśliwa tylko dlatego, że jest samotna?
Joanna to moja bliska znajoma. W wieku 15 lat postanowiła, że nie dąży do zakładania rodziny. Przyjaciółki śmiały się z niej, mówiły, że zmieni zdanie, gdy tylko się zakocha, ale to się nie stało.
Dla niej dom rodzinny był prawdziwym wyzwaniem: ojciec zawsze był pijany, matka zawsze była zmęczona, a jej czworo młodszych braci i sióstr potrzebowało uwagi. Joanna nie chciała wracać do domu – czuła się zbędna. Z radością opuściła swoje rodzinne gospodarstwo po dziewiątej klasie, kiedy zaczęła uczęszczać do technikum. Po tym czasie wracała do domu tylko na wakacje.
Joanna zawsze wiedziała, że może polegać tylko na sobie. Walczyła o lepszą przyszłość własnym wysiłkiem. Teraz Joannie jest około czterdziestu lat. Ma dobrze płatną pracę i własne mieszkanie. Ale nie ma rodziny w swoim życiu. Zawsze kończy związek z mężczyznami, jeśli próbują się z nią ożenić.
Uważa, że nie chce powtarzać losu swojej mamy i siostry, które wpadły w nieszczęśliwe małżeństwa i ciągle proszą Joannę o pieniądze na swoje potrzeby.
Z jednej strony rozumiem Joannę. Dla niej ważne jest samorealizacja. Jednak nie ma gwarancji, że nie zacznie żałować, gdy się zestarzeje. Wydaje się, że dla wielu kobiet największe szczęście polega na macierzyństwie. Jednak Joanna stanowczo odmawia dzieci.
Uważa, że możliwość życia dla siebie, podróżowania i odrzucenie standardów to klucz do jej szczęścia, a wszelkie rozmowy na temat rodziny ją obrażają. Wierzy, że każdy kształtuje swoje własne losy i niekoniecznie musi trzymać się powszechnie przyjętych norm. Dla niej samotność to integralna część jej szczęścia.
Czy powinniśmy nadal przekonywać Joannę do wybranej przez nią drogi? To pytanie, na które nie ma jednoznacznej odpowiedzi, ponieważ wybór dotyczy jej życia i wartości. Ważne jest słuchanie i rozumienie jej, a nie wywieranie na niej presji ze swoimi przekonaniami.