Nie chce już przyjmować gości. Ma już ponad 45 lat. Teraz wszystkich wypycha za drzwi!

Kiedyś bardzo lubiłam gości, często urządzałam u siebie spotkania z przyjaciółmi i znajomymi. Ale stopniowo moje podejście do takich spotkań bardzo się zmieniło. Gdy skończyłam czterdzieści lat, zaczęłam ograniczać ilość takich imprez. A gdy miałam już 45 lat, całkowicie zrezygnowałam z przyjmowania takich gości.

Moje powody są dość proste. Przyjmowanie gości w dzisiejszych czasach jest bardzo kosztowne. Jeśli nie ma okazji, to żeby nakryć stół, trzeba wydać kilka tysięcy. Jeśli jednak spotkanie jest związane z jakąś okazją, to wydatek ten wzrasta pięciokrotnie. Przy tym goście zazwyczaj przynoszą skromne prezenty, po prostu na stole.

Ponadto niektórzy ludzie nie rozumieją, że znajdują się w czyimś domu. Zaczynają dyrygować, zasiadają do późna. Wolę spędzać czas bardziej relaksująco lub produktywnie.

Teraz szczególnie dokuczają mi konieczność sprzątania i gotowania przed przyjęciem gości. Poza tym, zawsze muszę sprzątać po ich odejściu. Te zajęcia są męczące i zupełnie niewarte zachodu. Lepiej wykorzystać czas na relaks lub pielęgnację siebie, a pieniądze wydać na przykład na masaż.

Teraz mam znacznie więcej czasu dla siebie, ponieważ nie urządzam przyjęć bez konkretnego powodu. Przyjaciółki odwiedzają mnie na herbatę, ale nie więcej! Jeśli jednak ktoś przychodzi do mnie, to daję mu do zrozumienia, że nie warto siedzieć zbyt długo. Mówię, że za kilka dni mam wyjazd służbowy lub mam bardzo ważne sprawy. Może to nie jest zbyt eleganckie, ale dla mnie jest bardzo wygodne.

Oprócz tego zauważyłam, że osoby, które często przychodzą do mnie w gości, same rzadko przyjmują gości. Oczywiście, bo łatwiej jest przynieść prezent na stół niż przygotować obiad lub kolację i zużyć na to całą swoją energię i siły.