Po wątpliwym komplementie w wieku 40 lat zdałam sobie sprawę, że wystarczy dobrze wyglądać
Po ośmiu latach nie uważam już, że 40 lat to straszny wiek. Jednak wtedy wydawało mi się, że to okropna liczba. Byłam bardzo przygnębiona. Na dzień przed urodzinami było mi tak źle, że prawie popadłam w prawdziwą depresję. A to bez sensu, bo kobieta w wieku 40 lat to wcale nie staruszka. W tym wieku można wyglądać bardzo młodo, zwłaszcza jeśli dbasz o siebie i ubierasz się odpowiednio.
Tak, praktycznie kobieta w tym wieku nie jest już młoda, nie ma dwudziestu lat. Ale nadal nie jest stara, zupełnie nie “ciotowata”, jak lubią mówić niektórzy. Liczba w paszporcie w ogóle nie ma znaczenia. Nie stajesz się niewidzialna dla mężczyzn, gdy skończysz 40 lat. Ale ważne jest pamiętanie, że nie jesteś już młodą dziewczyną, ale dojrzałą kobietą.
Trzeba się zachowywać zgodnie z wiekiem, ubierać się również. Nie możesz wyglądać tak samo, jak wyglądałaś w dwudziestu latach, gdy masz już 40. Coś się ze mną stało, po czym musiałam przejrzeć swoją aparycję. Przedtem wydawało mi się, że skoro mój rozmiar się nie zmienił od młodszych lat, mogę nosić te same ubrania co wcześniej. Krótkie spódnice, szorty i minispódniczki.
I zachowywałam się niezgodnie z wiekiem, śmiałam się jak uczennica, byłam beztroska. Myślałam, że ludzie nie zrozumieją, ile mi lat, że moje wesołości wprowadzą ich w błąd. Ale nie mogłam nikogo oszukać. Ludzie doskonale widzieli, że tylko udaję, że jestem młodą dziewczyną, ale tak naprawdę nią nie jestem.
Pojechałam na wakacje na tureckie wybrzeże po rozwodzie. Planowałam, że urlop pozwoli mi przeżyć ten trudny okres. I naprawdę tak się stało, jakbym się od nowa uruchomiła. Minęły trzy miesiące, i poznałam nowego mężczyznę, z którym spotykamy się do dziś.
Doskonale się bawiłam na wakacjach wśród wielu ludzi z różnych krajów. Niektórzy do dzisiaj czasem piszą do mnie, dobrze się ze mną rozmawia.
Naszemu animatorowi było około dwudziestu pięciu lat, nie był miejscowym mieszkańcem: był rodakiem. Ten chłopak zaczął flirtować ze mną i ostatecznie zaprosił mnie na randkę. Nie podobał mi się ten pomysł: w końcu był znacznie młodszy ode mnie. Odpowiedziałam odmownie. Wyjaśniłam, że między nami jest duża różnica wieku.
Chłopak próbował dowiedzieć się, ile mam lat, ale nie odpowiedziałam. Ostatecznie i tak dowiedział się tego, co chciał: zapytał na recepcji. I po tym przyszedł do mnie z dziwnym oświadczeniem.
Powiedział, że pod wrażeniem tego, co usłyszał, nie mógł nawet przypuszczać. Podobno jestem niewiarygodnie dobrze zachowana w takim wieku. Powiedział, że jestem fajna.
Chłopak oczywiście chciał mnie pocieszyć, powiedzieć coś miłego. Ale jakoś się nie ucieszyłam, zrobiło mi się dziwnie i niedobrze. Zrozumiałam, że otoczeni doskonale widzą mój prawdziwy wiek. Rozumieją, że daleko mi do dwudziestu lat. A jak wyglądam w swoich krótkich spódnicach? Dorosła kobieta, która udaje młodą dziewczynę. Całkowicie nieadekwatna.
Z słów animatorskiego było jasne, że on wcześniej już widział, że jestem starsza. I rzecz wcale nie w tym, jak dobrze się zachowałam. Czyż można coś takiego powiedzieć tylko o tym: może o jakimś zastyganiu. To nie zmienia faktu, że ma już sporo lat.
Wydaje mi się, że gdybym była ubrana inaczej, gdyby moje zachowanie było bardziej powściągliwe, to by mnie inaczej postrzegali. I być może bardziej by mnie szanowali.
Wtedy właśnie zrozumiałam, że już nie chcę udawać, że jestem młodsza. To mi nie przynosi żadnych korzyści. Stopniowo zmieniłam swój wizerunek i zaczęłam czuć się o wiele lepiej. Mój wiek przestał być dla mnie strasznym problemem. Lepiej było zaakceptować siebie jako dojrzałą kobietę niż dziwną, infantylną osobę, udającą młodą dziewczynę.