Przez ostatnie sześć lat przed swoim ślubem Andrzej utrzymywał potrzeby rodziny, płacił rachunki, zakupy, pomagał matce spłacać długi i kredyty. Ale gdy postanowił się ożenić, matka nie chciała przyjmować przyszłej żony
Kiedy mój brat postanowił się ożenić, nasza mama nie chciała akceptować przyszłej synowej, a sprawa nie dotyczyła dziewczyny, lecz pieniędzy. Dopóki Andrzej mieszkał z matką, zapewniał jej utrzymanie. Mama miała wiele długów, które zawsze spłacał mój brat. Teraz jednak powiedział, że zamierza się ożenić i wyprowadzić się z żoną do wynajmowanego mieszkania.
Oczywiście taki układ nie spodobał się mamie. Starała się z całych sił zatrzymać Andrzeja przy sobie.
– Wychowałam cię, a ty chcesz mnie porzucić w najtrudniejszym momencie? – narzekała jego mama.
Ale Andrzej nie chciał już mieszkać z matką pod jednym dachem. Mama nie mogła sobie nawet wyobrazić, że główne źródło dochodów, jakim był mój brat, teraz będzie przynosić pieniądze do innej rodziny.
Kiedyś mama dwa razy wyszła za mąż i dwa razy rozwiodła się. Od ojca Andrzeja i od mojego taty otrzymywała niezłe alimenty, obaj ojcowie płacili. Ale wyrosliśmy, strumień pieniędzy się wyczerpał.
Andrzej od dawna pracuje, ma teraz 28 lat, zarobki ma dobre. Ja się uczyłam, tata osobiście mi pomagał, i wiedząc, że mama wyciągnie ode mnie pieniądze, po prostu woził mnie do sklepu po nowe rzeczy.
Pieniędzy zawsze brakuje mamie: raz na wakacje, raz na lifting twarzy, raz na korektę powiek. Rozumiem, że kobiecie chce się być atrakcyjną w każdym wieku, ale nie pracować, pożyczać pieniądze i wydawać je na siebie – to już za dużo.
Przez ostatnie 6 lat przed ślubem Andrzej utrzymywał potrzeby rodziny, płacił rachunki, zakupy, westchnął, ale dawał mamie pieniądze na pokrycie długów i kredytów. A potem odszedł.
Sześć miesięcy temu tata uroczyście przekazał mi klucze i dokumenty do mieszkania. Okazuje się, że tata wziął kredyt hipoteczny wiele lat temu.
Mama, która zawsze mieszzała się we wszystko, zobaczyła te dokumenty, od razu postanowiła, że mieszkanie trzeba wynająć lub sprzedać, a za te pieniądze spłacić jej długi.
– Idź sama do tego mieszkania – radził brat, a tata się z nim zgadzał – Ma zaledwie 49 lat, niech znajdzie sobie pracę.
Wtedy posłuchałam rady ojca i brata i poszłam. Tata pomagał mi finansowo, a teraz moje studia są za mną, zaczęłam pracować, będę utrzymywać się samodzielnie.
Bratu też wszystko się układa: urodziła się córka, zebrali na wkład własny, planują wziąć mieszkanie w kredyt.
Mogłoby się żyć i cieszyć, ale nie, mama nie odpuszcza. Raz dzwoni i prosi o pieniądze, raz skarży się, że nie ma co jeść. Powoli oszczędzałam z tych pieniędzy, które dawał mi tata, aby przynajmniej nie wyłączyli światła w mieszkaniu matki za zaległości, ale to nie mogło trwać wiecznie.
– Mamo, znajdź sobie w końcu pracę, my z Andrzejem musimy żyć swoim życiem – mówię.
I wtedy mama zaskoczyła nas wszystkich oświadczeniem, że wychodzi za mąż.
– Pójdę żyć z mężczyzną, a to mieszkanie sprzedam i spłacę moje długi! – powiedziała nam.
Sprzedać mieszkanie nie pozwoliliśmy mamie z bratem. I nie dlatego, że nam jej żal, po prostu gdzie ona wróci, jeśli rozwiedzie się z nowym mężczyzną?
Do mnie czy do brata? A to, że rozwód jest nieunikniony – nie wątpimy, nowemu mężczyźnie matki jest 39 lat. I nie sądzę, że bez pieniędzy ze sprzedaży mieszkania matka jest mu bardzo potrzebna.
Ale ona się nie zraża, nie chce znać nas, swoich dzieci, które “niszczą jej szczęście”, wynajmuje mieszkanie i mimo wszystko odmawia pracować, dopóki mieszka u swojego męża.