Zjadłem u kolegi w domu i zrozumiałem, dlaczego jego żona chce rozwodu
Czasami pozornie niewielka sytuacja odsłania całą istotę tego, co się dzieje. To samo przydarzyło mi się z moim przyjacielem. Wcześniej nie do końca rozumiałem jego charakter, ale po jednym zdarzeniu zrozumiałem całą jego wewnętrzną istotę.
Poznaliśmy się z Waldemarem w pracy. Mieliśmy wiele wspólnego: uwielbiam wędkowanie i aktywny wypoczynek, tak samo jak on. Często jeździliśmy razem na połowy i rozmawialiśmy o tym, co się dzieje. A potem okazało się, że Waldemar jest żonaty z moją koleżanką z klasy, Oliwią. Zaczęliśmy się spotykać jeszcze częściej, przekazując pozdrowienia naszym żonom.
Pewnego pięknego dnia przyszedł do pracy bardzo smutny. Okazało się, że on i Ola od dłuższego czasu mają problemy w małżeństwie i zamierzają się rozwieść. Dla mnie ta wiadomość była szokiem, bo nawet nie mogłem pomyśleć, że mają jakieś problemy w małżeństwie.
Znając moją Oliwię, nie mogłem uwierzyć, że poszłaby na jakiekolwiek konflikty z Waldemarem sama. Zapytałem bezpośrednio swojego przyjaciela o powód rozstania. Waldemar odpowiedział, że jego żona po prostu strasznie narzeka na tłuszcz, że zbyt rozpieszczał ją. Oliwia nie wyglądała na kobietę, którą trzeba rozpieszczać…
Zacząłem się zastanawiać. A potem po kilku dniach odwiedziłem Waldemara i wszystko zaczęło się układać. Przygotował mi kanapkę do herbaty. Spróbowałem jej i poczułem gorycz.
“Waldemarze, wydaje mi się, że z kiełbasą coś nie tak. Jest gorzka!” – powiedziałem.
“Tak, jest trochę przeterminowana. Wszystkie produkty kupuję takie, bo taniej…” – odpowiedział Waldemar i zaczął mnie oprowadzać po domu. Okazało się, że zawsze kupował rzeczy z jakimiś usterkami, bo były tańsze.
Teraz zrozumiałem moją koleżankę. Stąd ta “tłuszczowa” złość. Nie wszyscy są w stanie żyć z porysowanymi talerzami, zarysowanymi meblami i zepsutymi pikselami w telewizorze…
Ograniczyłem kontakt z Waldemarem do minimum. A po miesiącu spotkałem Oliwię. Akurat rozwodziła się z Waldemarem. Okazało się, że nie płacił jej pieniędzy na leczenie, mówiąc, że wszystko minie samo przez się…