Dla Michała byłam idealną żoną, wszyscy mną się zachwycali. A niedawno mąż znalazł sobie inną, i po tym wszystkim wszystko zrozumiałam

Bardzo mi przykro, że tak zmieniłam swoje życie. Może ktoś poradzi, jak mogę odzyskać swoje życie rodzinne, czy jeszcze mogę odzyskać swoje szczęście.

Sprawa polega na tym, że zawsze starałam się być idealną żoną. Moja mama taka była i uczyła mnie od dziecka.

Jak tylko Michał i ja się pobraliśmy, poświęciłam się całkowicie rodzinie.

Mimo że chodziłam do pracy, w domu zdążałam ze wszystkim. W moim domu zawsze było czysto, jedzenie smaczne i zdrowe. Nawet mleko kupowałam domowe, robiłam z niego ser i śmietanę sama.

Generalnie wszyscy mówili, że jestem dobrą gospodynią, i to mnie tylko podbudowywało. Bardzo się starałam dla Michała. On codziennie chodził w czystej odzieży, biała wyprasowana koszula, na pewno nie miał czystszych współpracowników w pracy. Nawet buty mu codziennie czyściłam, gdy już cała praca była zrobiona.

Szczerze mówiąc, Michał zawsze mnie za to piętnował. Kiedy całą sobotę poświęcałam na porządki w domu, mówił, że warto zostawić to wszystko i pójść gdzieś się zabawić. Ale jak mogłam! Trzeba było umyć podłogę, wytrzeć kurz, uprać i wyprasować ubranie, to praca na cały dzień. A w niedzielę nie było czasu na odpoczynek – rano do sklepu po zakupy, to był czas, kiedy spędzaliśmy go najdłużej razem, a potem gotowanie różnych potraw.

W sumie wierzyłam, że robię wszystko dla Michała i jestem wzorową żoną dla niego. Nawet gdy mąż zapraszał mnie na kawę do kawiarni lub na film po pracy, nie mogłam, bo miałam mnóstwo spraw.

A miesiąc temu Michał powiedział, że idzie do innej. Dalej pamiętam wszystko jak przez mgłę. Po prostu spakował rzeczy, przeprosił i wyszedł, mówiąc, że nasze drogi się rozeszły. Dla mnie to było bardzo trudne.

Teraz go nie ma i nie mam ochoty na nic, ani na sprzątanie, ani gotowanie. I tyle wolnego czasu się pojawiło. Dopiero teraz pomyślałam, po co to wszystko było? Czy czysty dom i pełny stół są potrzebne do szczęścia?