Irena umieściła na stronie randkowej swoje zdjęcie sprzed 15 lat. Napisał do niej mężczyzna i chciał się spotkać. Irena postanowiła przyjść i się ukryć. W końcu on jej nie rozpozna

Irena umieściła swoje zdjęcie na stronie randkowej. Zrobiła to z rozpaczy i samotności, zupełnie nie spodziewając się odzewu. Wiedziała ze to nie ma sensu ale po prostu nie wiedziała, co już mogę innego zrobić. Zdjęcie umieściła piętnastoletniej dawności. Kiedy była jeszcze szczupła, ładna, z gęstymi lokami…

Obecnie wyglądała inaczej. Nie do poznania. Od leczenia mocno przytyła, włosy stały się rzadsze, pojawiły się zmarszczki. Zaczął jej pisać jeden mężczyzna. Odpisała, – tak zaczął się romans listami. Ta osoba była jakby dla niej stworzona, ona rozumiała z półsłowa, lubiła to samo, co i on, – te same książki, filmy. I żarty były wspólne, ich śmieszyło to samo. Na wygląd on był taki, właśnie jak powinien być, jak aktor ze starych filmów.

Zakochała się lecz bała się przyznać że zdjęcie jest stare. Kiedy pisała do niego to jej wydawało się, że ona ta za zdjęcie. A potem wspominała o chorobie…

Jednego dnia poinformował Irenę, że przylatuje z innego kraju, żeby się spotkać. I zaproponował miejsce spotkania, przy wejściu do zabytkowego parku. Napisał, że bardzo czeka.

Irena nie zaczęła starać się doprowadzić siebie do porządku. Nie poszła do salonu, żeby coś zrobić z włosami. Nie kupiła ubrania, które koryguje sylwetkę. I nawet nie zaczęła się malować. Wszystko to na marne. Żałosne sztuczki. Już jest inną osoba, starszą kobieta z opuchniętą twarzą.

Zdecydowała się przyjść i się ukryć. Z daleka popatrzeć na swojego ukochanego mężczyznę. A potem napisać mu prawdę i zerwać kontakt. Zamknąć swój profil i zostać samotną do końca życia.

Przyszła do parku godzinę wcześniej, żeby wybrać miejsce, gdzie jej nie będzie widać, a ona będzie mogła patrzeć na ukochanego mężczyznę.

Ale mężczyzna też przyszedł na godzinę wcześniej. Sam nie wiedząc, po co. Ale oto tak przyszedł i stał tam, przy wejściu, gdzie z drzew spadały żółte liście.

I, wiecie, ten mężczyzna Irenę od razu rozpoznał, choć tam tłum ludzi był. Wycieczki, turyści… Podszedł do niej i przytulił. I w ręku on miał czerwone róże, o których on sobie przypomniał dopiero potem. I wręczył Irenie wspaniały bukiet, nie spuszczając oczu z jej twarzy.

Mówił tylko:

– Ty też przyszłaś wcześniej! Tak chciałem cię zobaczyć, oto i spotkaliśmy się! I jeszcze wiele ciepłych i delikatnych słów mówił, tuląc Irenę.

On rozpoznał. Kochanych, wysłanych przez los, rozpoznajemy od razu. Jakby nie wyglądali. My ich po prostu widzimy i rozpoznajemy.

Tak rzadko się zdarza. Ale zdarza się. A Irena wygląda zupełnie inaczej. I zdrowie jej się poprawiło. A zdjęcie z witryny usunęła – po co? Teraz wszystko jest dobrze. Ale zdjęciu i tak dziękuje. Jest coś leczniczego i ochronnego w naszych dobrych starych zdjęciach.